Archiwum kategorii: Argentyna

Ushuaia – Parque Nacional Tierra del Fuego

Przed zwiedzaniem tego parku przeczytalismy dużo opinii  mówiących o tym, że jeżeli ktoś kończy zwiedzać Patagonie w tym miejscu, to widoki go raczej nie zaskoczą. Nas zaskoczyły bo krajobraz był najpierw tatrzanski, poźniej bieszczadzki a na końcu w oddali widać było góry prawie jak stołowe. To, czego raczej nie doswiadczymy w polskich gorach, to skrzypienie drzew, ktore wydaja dzwiek otwieranych drzwi przy mocniejszym wietrze. Ale można sie do tego skrzypienia przyzwyczaić i nie zwracać na nie uwagi. Nie było zatem transcendalnych przeżyć na szlaku, ale była za to miła i swojska wycieczka.

image

Najpopularniejszy w parku jest 8 km-owy szlak 'Costera’ prowadzacy wzdluż brzegu kanału Beagle, przeplatany malutkimi zatoczkami lub wchodzacy na przybrzeżne  leśne scieżki. Sama końcówka trasy jest niestety mniej przyjemna bo prowadzi wzdłuż drogi nr 3, która z racji tego że jest szutrowa strasznie pyli po przejezdzie samochodu. A jezdza ta droga autobusy i busiki z turystami non stop wiec co to za park ? Jednym z powodów zainteresowania turystow tym parkiem jest m. in fakt, ze wlasnie tutaj ma swoje zakonczenie droga nr 3 a nie jest to byle jaka droga tylko tzw. Panamericana, ktora prowadzi przez dwie ameryki i kończy się na Alasce.

image

Głównie ze wzgledu na kurz i zapylenie inne szlaki, ktore przecinaja lub wioda wzdłuż tej drogi nie sa atrakcyjne, chyba ze ktos sie chce nabawic pylicy płuc. A szkoda, bo można trafic na bardzo urokliwe zakatki jak np. Archipeleg kormoranow, wokol którego nie widzieliśmy ani jednego turysty.  Swoja droga kormoranów tam też nie widzieliśmy 😉 Ładny jest rowniez szlak prowadzacy do zatoki Lapataia, ale niestety bardzo krótki. Jest natomiast jeszcze jeden bardzo interesujacy, ale i  wymagajacy szlak zdobywajacy gore Guanako. Niestety trzeba poswiecic cały  pełen dzien by go zrealizowac co oznacza nowy bilet do parku + koszty transportu . Odnosimy wrazenie (i chyba nie jestesmy w tym odosobnieni) ze komercyjna strona parku jest wazniejsza niz zachowanie jej przyrodniczego dziedzictwa bo za wstęp oplata, do parku trzeba dojechać (a nie ma publicznego transportu wiec prywatne firmy lub taxi), wiekowa kolejka tak droga ze nawet turysci sie nie decyduja by z niej skorzystac, a chodzenie po szlakach jest utrudnione ze wzgledu na przejezdzajace samochody. Ale i tak nam sie podobało.

Jutro spedzamy ostatni dzien w Ushuaia i poswiecimy go na zwiedzanie miasta, moze jakies muzeum, zobaczymy. Nie jest to miejsce do którego chciałoby sie powrócić jak El Chalten, ale poniewaz startuja stad statki na Antarktyde to nie mówmy hop. Może kiedyś tu powrócimy 😉

Centolla czyli czerwony krab królewski

W niedzielę większość restauracji jest zamknięta w Ushuaia ale udało się nam w końcu znalezc czynną i to taką, która serwuje słynne kraby w całości. Pierwsze wyzwanie to wybranie kraba z akwarium , w ktorym gniotą się czekając na swój sąd ostateczny. Jako ze cena dania zalezy od wagi wyłowionego stwora poprosilismy panią o wyłowienie mniejszej sztuki. Przed włożeniem kraba do gara z gotujaca się woda dana jest możliwość blizszego zapoznania sie z przyszlym posiłkiem, ale ze ten krab przypominal mi obcego z „Obcy decydujace starcie” głębsze więzi nawiązywał głownie Tomek.

image

Sama centolla smakuje właściwie jak ugotowany rak. Po wykreceniu nózek z korpusu i rozpruciu ich nożyczkami wydobywa się białe mięsko kształtem przypominajace obrana krewetke tygrysią. Do tego sok z liminki lub dip na bazie majonezu i danie gotowe.

image

Obok nas siedza glownie Azjaci i tez konsumuja kraby tylko takie 2 razy wieksze. My sie najedliśmy tym jednym wiec patrzylismy z podziwem jak wyskrobuja resztki miesa z krabowego korpusu (choc w internecie pisali ze je sie tylko odnoża;) A czy wiedzieliście ze krab ma jedne szczypce wieksze od drugich ? Co za niesprawiedliwosc (dla tego co wylosowal mniejsze szczypce czyli mnie 😉 bo wlasnie w szczypcach kraba jest najsmaczniejsze mieso.

image

Dotarlismy tez w koncu do wiezienia… czyli obecnego muzeum wieziennictwa, muzeum morskiego oraz wypraw antarktycznych. Stary budynek wiezienia sklada sie z 5 pawilonów, z ktorych jeden zachowano w oryginalnym stanie do zwiedzania. W pozostalych, odnowionych pawilonach i celach znajduja sie dokumenty, zdjecia lub historie wiezniow.

image

W czesci poswieconej wyprawom arktycznym znalezlismy  polski akcent w osobie Henryka Arctowskiego jako jednego z członków załogi wyprawy arktycznej na statku Belgica. O drugim Polaku z tej wyprawy Antonim Dobrowolskim wspominaja jedynie w statykach ze było 2 Polaków. Na tymze statku rolę pierwszego oficera sprawował Roald Amundsen pozniejszy zdobywca bieguna południowego a w ekspedycji bral udział rowniez Frederick Cook, ktory roscił sobie prawo zdobycia bieguna północnego (nie potwierdzone jednakże zadnymi dowodami). Zainteresowała nas równiez mapa pokazujaca około 200 zatopionych statków przy wybrzezach ziemi ognistej, a przede wszystkim wokół przyladka Horn.

image

 

Ciekawostki argentyńskie

Żegnajac sie  z Ushuaia dzielimy sie kilkoma obserwacjami, ktore poczynilismy w El Chalten, El Calafate, a pobyt w Ushuaia je tylko potwierdzil.

Czułe powitania (czytaj: z całusem).  Caluja sie wszyscy, ze wszystkimi i przy kazdym spotkaniu (nawet gdy sie widza codziennie). Zaskakujacy to widok gdy całuje się równiez pan z panem. Mi sie to skojarzyło z sycylijska mafia. Na poczatku zakladalismy ze takie okazywanie sympatii  jest pomiedzy osobami ktore sie znaja  i moze nawet lubia , ale w kosciele na znak pokoju caluja sie ze soba obcy ludzie z tej samej ławki !? Wiec to chyba po prostu taki całuśny naród 🙂

image

Yerba mate – to fakt, polowa mieszkancow wlecze ze soba zawsze i wszedzie termosik z goraca woda by zalewac ostrokrzew paragwajski w mate i popijac ja za pomoca bombilii (metalowej słomki odsaczajacej plyn od 'fusów’). Im kto bardziej zaprzyjazniony tym jest bardziej uprawniony by podejsc i podpijac zaparzona mate od kolegi. W srodkach komunikacji czesto czestuja sie liscmi yerby wymieniajac sie nazwami ich producentów. My jak dotad pijemy yerbe w ekspresowkach bo chyba sie jeszcze nie przekonaliśmy do jej smaku na tyle, by zainwestować w oprzyrządowanie pozwalające na prawidlowe parzenie jej w macie. Ale mamy jeszcze na to czas …

Łazienka. Bidety  sa tutaj standardowym wyposazeniem  nawet w podrzednych hostelach. Szkoda ze w Europie jakos sie nie przyjely bo to pozyteczna rzecz 😉 Z kolei nawet w hotelach nie widzielismy kabiny prysznicowej. Zawsze sa zaslonki – biale, gustowne ale zawsze to tylko zasłonki.

Śmietniki. Poza metropolia Buenos smietniki sa w ksztalcie klatki i stoja na jednej nodze. Obecnie mamy teorie spiskowa ze to z powodu bezpanskich psòw, ktorych widzi sie bardzo duzo w Argenynie. Wlasciwie trudno powiedziec czy sa bezpanskie bo wygladaja na zadbane, odzywione tylko ze samotnie sobie spaceruja po miescie i szlakach. Psiaki zreszta sa bardzo przyjaznie nastawione i chetnie oprowadzaja po miescie lub towarzysza na szlaku.

image

Brak komarów na południu Argentyny. Jedynym insektem ktory zawazylismy to byly te nieszczesne gzy w El Chalten. Pozniej juz nie bylo zadnych. Dosyc to zaskakujace. Dziwne. Nawet much nie było 😉

Zapalone lampy uliczne w ciagu dnia. Ten temat musimy doglebniej zbadac, dlaczego w miastach niektore lampy uliczne swieca sie w ciagu dnia. Mielismy podejrzenie ze moze te wybrane sa zasilanie bateriami slonecznymi ale przygladalam sie dzisiaj dokladniej i sa polaczone tym samym kablem co lampy sasiadki, ktore akurat nie swieca.

Miasta budowane sa na planie kwadratow lub prostokatow czyli ulice skladaja sie z rownych blokow. Jakas zaszlosc historyczna ? Fajnie to wyglada z samolotu, wszystko jak od linijki.

Kupno biletu na jakokolwiek srodek transportu (samolot, autobus, statek, czy tez zwykly prywatny busik) wymaga dokumentu tozsamosci, w naszym przypadku byl to paszport. Poslugujac sie karta platnicza rowniez moga prosic o dokument – mi sie to nie zdarzylo bo moja karta nie chciala dzialac w argentynskich terminalach 😉 A z bankomatu wybierala 1000 pesos jednorazowowo chociaz limit byl ustawiony duzo wyzej.

Na półkach w sklepach nie ma gorzkiej czekolady. Jest tylko mleczna i biała. Znalezlismy najbardziej gorzka czekolade (cale 45% kakao) na półce z dodatkami do ciast 😉

Policyjne punkty kontrolne przy wjeździe do miast. Podobno to taka policja drogowa, ktora stoi w sezonie by turysci czuli sie bardziej chronieni i bezpiecznie. Na miescie rowniez sporo policjantow szczegolnie w okolicach dworcow.

 

Jedziemy nad ocean

Jesteśmy już w drodze nad ocean czyli rozpoczynamy typowo letnia czesc podróży. Ale dzisiaj bylismy znowu w Buenos. Zwiedzanie Buenos Aires mamy zaplanowane jako ostatnie dwa dni w Argentynie wiec obecnie to tylko nasza stacja przesiadkowa 😉

Po przylocie na  lotnisko w Buenos poczulismy sie już jak starzy bywalcy. Zakupiliśmy elektronicza kartę komunikacji miejskiej SuBE i podreptalismy na znajomy przystanek lini autobusowej nr 8. Nawet wiedzielismy ze trzeba sie ustawic w kolejke na przystanku bo autobusy przyjezdzaja nieregularnie ( wlasciwie to trudno to stwierdzic bo nie ma rozkladów jazdy) wiec w przypadku gdyby nie wszystkim udało sie wejsc obowiazuje kolejnosc z kolejki. I naprawde wszyscy sie w ta kolejke ustawiaja … i sie nie przepychaja ?!

Przejazd z lotniska do centrum autobusem miejskim trwa dokladnie 2 godziny wiec mile zaskakuje cena tego transportu – słownie 4,75 pesos czyli cos ponad 1,5 zł. Moze dlatego ostatnio nas wzieli tym autobusem gratis 😉 I dwa slowa o hotelu, z ktòrego korzystamy w Buenos a raczej o jego sasiedztwie. No wiec spimy niedaleko prezydenta Argentyny (a raczej jego pałacu, bo trudno stwierdzic czy akurat jest w domu, ktory jest ….różowy ) oraz ulicy na ktorej maja swoje centrale wszystkie banki. Mozna wiec śmiało powiedziec ze sasiedztwo mamy zacne 😉

Argentynskie asado

Asado to inaczej zeberka od krowy ale rowniez nazwa uczty, spotkania towarzyskiego w Argentynie, w trakcie ktorego griluje sie przerozne cześci krowy. Na takie tez spotkanie zaprosili nas gospodarze wynajmowanego przez nas apartamentu Gala i Rysiek.

Sam poczatek parilli wyglada dosyc podobnie jak gril u nas. Gospodarz domu trzyma warte przy grilu w towarzystwie meskim, a kobiety w domu przygotowują sałatki i plotkują ze sobą.

image

Jako starter (bo jako pierwsze były gotowe) była surowa kiełbaska (oczywiscie po grilu juz nie była surowa) oraz znajoma nam juz skąd innad  kaszanka czyli morcilla. Pozniej zapodano juz wlasciwy kawał krowki (niestety nie pamietam nazwy ale chyba bife de vacio ) a na samym koncu jako kulminacyjny punkt uczty bife de lomo czyli poledwica wołowa. I tutaj z reka na sercu moge powiedziec, ze byl to najsmaczniejszy kawałek mięsa jaki w życiu jadłam. Przebił nawet mieso z ekskluzywnej restauracji w Paryzu, ktore mialam okazje kiedys degustowac. Gospodarze rowniez byli zadowoleni z rezultatu grilowania wiec na koniec mistrz parilli otrzymal zasłużone oklaski (ktore sa rowniez w tradycji asado).

A teraz dwa zdania o roznicach asado od naszego grila. Z reguly zaczynaja sie one bardzo pozno. Jako ze my wszyscy bylismy Europejczykami to zaczelismy juz o 21 by sam posilek zakonczyc przed 24:) Z reguły po uczcie zostaje bardzo duzo niezjedzonego miesa… u nas tez to mialo miejsce, ale na grilach tez sie to czesto zdarza.

Jako ze mieso piecze sie w duzych kawałkach (na ktorych celowo pozostawia sie warstwe tluszczu dla jego ochrony przed wysuszeniem) gospodarz parilli odkraja mieso po kawałku i osobiscie rozdziela na talerze obecnych. Po zjedzenie danego kawałka przynosi sie z rusztu nastepny. I tutaj jestem naprawde w ciezkim szoku ze wolowina moze byc tak mieciuka i soczysta ale prawdopodnie jest to zasluga sposobu pieczenia, gdyz mieso piecze sie bardzo dlugo na kontrolowanej, małej ilosci zaru z drewna oraz przewraca tylko raz w trakcie całego pieczenia. Dodam tylko, ze miesa sie nie przygotowuje wczesniej a jedyna przyprawa jest sól.

Gospodarze postanowili przetestowac nasze żołądki i na koniec podali jeszcze deser. Sernik na zimno byl pyszny, ale wciśnięcie go do przepełnionych żołądków był nie lada wyzwaniem. Ale daliśmy rade!

Tego dnia zaliczylismy rowniez pierwszą kapiel w oceanie. I mimo poczatkowych obaw ze pewnie bedzie zimna woda milo sie rozczarowalismy. Woda była naprawde przyjemna.

image