No i mamy planowany stop over w Dubaju. Nie byłoby to pewnie nic szczególnego, kolejne lotnisko na naszej trasie, gdyby nie fakt że nasz samolot miał duże szanse odlecieć do Sydney .. bez nas na pokładzie!
Ale zacznijmy od początku … Planowany postój samolotu na tankowanie miał potrwać około dwóch godzin. Operacja ta wymagała „wypakowania” wszystkich pasażerów z samolotu (a jest on dość spory bo jest to dwupiętrowy A380) i przejścia przez kontrole osobista by wejść na strefe odlotów. O dziwo nie zabrali nam napojów ale jak się później okazało nie cieszyliśmy się tym faktem zbyt długo bo za godzinę i tak nam je zabrali 😉 Po wejściu na strefę odlotów poszukaliśmy wygodnych foteli … i zaczęliśmy sie relaksować.
W międzyczasie kilkukrotnie informowano o bordingu samolotu do Sydney ale ponieważ podawali inny numer lotu i inny gate niz wskazany na tablicach to po wspólnym skomentowaniu że „to nie nasz” nadal sie wylegiwaliśmy na leżaczkach. W tym samym czasie odlatywalo kilka samolotow do Australii i NZ wiec trudno było zwracac uwage na wszystkie zapowiedzi. I jak sie juz mozecie domyslic to był własnie nasz samolot który duzo wcześniej niz zalozylismy zaczal kompletować pasażerów.
Co nas uratowalo ? To ze w trakcie kupna biletow podalam swoj numer telefonu … i oddzwoniłam na scigajacy mnie numer z Arabii Saudyjskiej. Tym sposobem obsluga bordujaca próbowała nas odnalezc. Po wyjasnieniu gdzie sie zapodzialismy podali nowy gate i kazali natychmiast sie stawic (oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa nowy gate był praktyczne na drugim końcu lotniska 😉 Dlaczego na nas czekali ? – bo nie jest łatwo odszukac bagaze pasazerow, ktorzy sie nie stawili do odprawy, a samolot nie moze zabrac bagazy bez ich wlascicieli. Takie sa procedury bezpieczenstwa – o dziwo czasami pomagaja.
I rzecz najciekawsza. Obsluga poszukiwala trojki pasazerow – nas dwoje i kobiety, ktora siedziala tuż obok nas w samolocie. Jakiez bylo nasze zdziwienie gdy spotkalismy sie w trojke na odprawie. Ona tez zasugerowala sie starym gatem i czekala nie tam gdzie trzeba. Zreszta okazala sie bardzo ciekawa osoba… ale o tym może kiedy indziej napiszę.
Teraz wlasnie sobie siedzę w samolocie piszac tego posta (w pamieci telefonu bo sieci jeszcze nie udostepniaja) … i widze ze z 13 godzin lotu na tym odcinku zostalo jeszcze 8,5 h. I tak sobie myślę że wytrzymuje tyle czasu codziennie w pracy to w samolocie nie wytrzymam ? Odpowiedz nasuwa sie sama 😉