Capricorn Cave

A my zmierzamy do ostatniego przystanku na wschodnim wybrzezu – Arlie Beach – skad ruszymy jachtem w dwudniowy rejs po wyspach Whitsundays. Tam pozegnamy sie z Wielką Rafą Koralowa i zaczniemy powoli wracać starajac sie wjechać nieco w głąb kontynentu. Dzisiaj dotarlismy nieco powyzej miasta Rockhampton, gdzie jak sie okazalo sa atrakcyjne jaskinie do zobaczenia.

Te jaskinie to wapienne jaskinie Capricorn, które powstaly z koralu i maja bardzo ladny bezowy kolor. Jaskinie sa w posiadaniu prywatnym z czym wiaze sie ciekawa historia. Ich odkrywca, ktory byl holenderskim emigrantem, odkryl je przypadkowo i przez dwa lata samodzielnie je eksplorowal nie mowiac o tym nikomu. Potem skorzystal z owczesnego prawa australijskiego, ktore pozwalalo kupic ziemie niczyja po wczesniejszej wycenie jej wartosci. Podobno tak sprytnie wyznaczyl dzialke ze po obejsciu jej 1/3 wielkosci rzeczoznawca byl juz dostatecznie zmeczony a że nie zobaczyl niczego interesujacego wycenil dzialke na 4 dolary. Po korzystnym zakupie holender ujawnil jaskinie i do dnia dzisiejszego mozna je zwiedzac.

Jedna z najwiekszych grot – nazwana katedralna – to obecnie modne miejsce ślubów. Odpowiednio oswietlone, z idealną akustyką (glos slychac jednakowo z kazdego miejsca, odbywaja sie tam rowniez przedstawienia operowe), ozdobione swiecami i kwiatami stanowi bardzo romantyczne okolicznosci do powiedzenia sobie „tak”. Dla turystow puszczaja natomiast muzyke ( Halleluja ze shreka) i tworza odpowiedni nastroj zapalajac i gaszac oswietlenia. Jest tez minuta w calkowitej ciemnosci, do ktorej oczy powinny sie po jakims czasie przywyczaic. Chyba mielismy ja jednak za malo czasu na to.

Katedra

Na koniec zwiedzania wychodzi sie z jaskini waskim labiryntem i wiszacymi mostkami. Jedną z ciekawostek sa rowniez mieszkajace tam nietoperze – dwa gatunki malych ktore sie zywia owadami, i jeden wiekszy ( wielkosci szczura i to bez rozlozonych skrzydel) ktory zywi sie mniejszymi nietoperzami. My widzielismy i przede wszystkim slyszelismy tylko te małe. No i chodzac po jaskini chodzi sie po odchodach nietoperzy – w przeszłosci bardzo cenny nawoz ktory sprzedawano, dzisiaj calkiem niezle ubity przez tysiace turystow.

Ps. Dzisiaj spimy na campingu St. Lawrence czyli sw. Wawrzynca przy starym torze wyscigow konnych i nieopodal bagien Wetland