Pływając z zielonymi żółwiami

Ostatni dzien na hawajach (bo nie licze jutrzejszego dnia na Oahu, do ktorego musimy przyleciec by nastepnego dnia wystartowac do Australii) spedzimy na plazach. Zalozylismy ze odwiedzimy chociaz kilka z nich bo byc na Hawajach i nie poplazowac to byłoby duże niedopatrzenie.

Pierwsza plaża na ktorej sie zatrzymalismy to byla Cove Beach. Zainteresowala nas tam szkółka surferska, ktora wlasnie rozpoczynała zajecia. Niestety rano nie ma zbyt dużych fal więc za dużo sie nie działo. Tomek oblecial grupe młodych adeptów surfingu Bronkiem i pojechaliśmy dalej.

Kolejna plaza to byla plaża Keawakaou. Miała miękki, bałtycki piasek i łagodną linie brzegową, dzięki której nie bylo fal i swietnie nadawala sie do kapieli. Dlatego tez na niej zabawilismy najdluzej. Dodatkowo przy brzegu pojawil sie zielony zolw, ktory przeplynal kolo mnie. No to ja w te pędy po GoPro zeby go nagrac ale na nagraniu widać ze to początki nowicjusza bo pod zbyt dużym katem trzymalam kamere i zolw czasami uciekal mi z kadru, za to dno nagralam perfekcyjnie.

Keawakou beach
Mój kolega żółwik

Zacheceni odwiedzinami zielonego zolwia postanowilismy pojechac na plaze, na ktorej po poludniu przyplywaja regularnie żółwie na poobiednia drzemke. Przed tym jednak odwiedzilismy inna znana plaze Big beach. Wykapalismy sie pomimo duzych fal (ale kapalismy sie przy budce ratownika), Tomek dluzej, ja krocej. Jak to Tomek podsumowal ja kapie sie zawsze do pierwszego sponiewierania przez fale wiec czasami moje kapiele sa naprawde krótkie 😉 No ale nie liczy sie przecież długość tylko sam fakt kąpieli.

Big beach

No i plaza Hookapi. To tutaj na prawym skraju plazy przyplywaja zielone zolwie i odpoczywaja. Aby ludzie im nie przeszkadzali odgrodzono ten kawalek plazy kamieniami a dodatkowo ich spokoju pilnuje Turtle Team. Prawo nakazuje zachowanie co najmniej 15 stóp czyli 5m odleglosci od zolwia inaczej moze byc kara. Blizej zblizyc do nich mozna kapiac sie w ocenie bo poniewaz brzeg jest kamienisty to żółw ktory tu przypłynął potrzebuje czasami nawet do 30 min zeby wygramolic sie na piasek.

Te czarne kamienie bliżej końca plaży to żółwie

I to byl ostatni wpis z pobytu na Maui. W sumie fajna ta wyspa (oczywiscie zaraz po Kaui).  

Ps. A to widoczek z naszego ostatniego kampingu.

Ps2. Wczoraj jadlam rybe Mahi mahi (po polsku koryfena). To ryba z gatunku makreli – to ta zielona z wodogłowiem zaznaczona kółkiem na plakacie.

I tak tez smakowala jak makrela. Ale w wersji fish&chips wygladala na „talerzu” identycznie jak dorsz Tomka 😉

Które to dorsz a ktore koryfena ?… oto jest pytanie 🙂 My wiemy które bo jedne frytki sa polane hawajskim sosem czosnkowym 😉