Dzien Niepodleglosci obchodzone 4 lipca to jedno z wazniejszych swiat w Stanach. Dlatego rozejrzelismy sie za wiekszym miastem by obejrzec parade i tym sposobem znalezlismy sie w Salt Lake City. Atrakcje byly zorganizowane w miasteczku parkowym oddalonym od miasta okolo 40 km, ktore jest jednym z wiekszych osrodkow sportow zimowych (o ile nie najwiekszym w USA) i na ktorych to obiektach byla zorganizowana olimpiada zimowa.
Parada rozpoczela sie przelotem 4 mysliwcow i samolotu wojskowego. Pochod uliczny rozpoczelo natomiast 4 policjantow na motorach, ktorzy po wykreceni kilku kolek podjezdzali do ogladajacych by przybic piatke (Tomek sie zalapal :). Jako nastepni maszerowali przedstawiciele roznych wojsk, pozniej wozy strazackie, a jako ostatni przejechal glowny komendant.
Po tej czesci bardziej oficjalnej pojawily sie wozy reprezentujace rozne organizacje dzialajace w Salt Lake City (a przed wszystkim w City Parku) jak np. Ratownicy gorscy, wedkarze, szkołki narciarskie i saneczkarstwa szybkiego, cheerlederki, orkiestra grajaca a na kobzach (byli w kiltach:). Nastroj byl radosny, amerykanie byli poubierani w kolorze flagi i cale ulice byly odpowiedni przystrojone.
Po paradzie wszyscy poszli na wielki piknik. Miejscowe druzyny rozgrywaly mecz futbolu (trudni dopatrzyc sie zasad bo caly czas sie przewracaja :), byla siatkowa plazowa, grill i lokalne zawody. Mialo byc jedzenie arbuza na wyscigi bez uzycia rąk ale sie nie doczekalismy.
Samo miasteczko parkowe czesto nawiazuje do kopalni srebra, ktore tutaj wydobywano. Ma jedna glowna ulice z malymi domkami jak z westernu , ktora pozniej przeradza sie z nowoczesna ulice z malymi domkami. A dookolowa wszedzie widac wyciety lat pod trasy narciarskie.