Dzisiejszy cel to dotrzec do Monument Valley – czerwonoziemistej wyżyny z charakterystycznymi skałami znanymi z westernów. Zanim jednak tam wyruszylismy postanowilismy zrobic jeszcze jeden mały trekking krawędzią Wielkiego Kanionu aby całego dnia nie spędzić w samochodzie. Nie pokusiliśmy sie o zejście na dno kanionu bo na to potrzebne byłyby pełne dwa dni, kondycja i troche nizsza temperatura otoczenia. W kazdym badz razie nasz niedługi trekking nieoczekiwanie sie wydluzyl bo autobus ktorym chcielismy wrocic na parking nie zatrzymywal sie na naszym przystanku z powodu remontu drogi. Ale sama trasa była bardzo przyjemna bo w częsciowo ocienionym lesie sosnowym i w towarzystwie przechadzających sie obok młodych łosi.
Po wyjezdzie z Wielkiego Kanionu wkraczamy na tereny indian z plemiona Navajo. Są to rdzenni mieszkańcy tego rejenu i po roznych perypetiach losu znowu sa włascicielami tych ziem. Z tego co czytalismy sa bardzo mili i przyjaznie nastawieni do turystow (potwierdzamy) ale nie lubia jak sie z nimiludzue staraja spoufalic ( nie probowalismy i nie zamierzamy próbować :). Kiedy krajobraz wokol zrobil sie krwistoczerwony a na horyzoncie ukazaly sie wyczekiwane ostańce to byl znak ze juz dotarlismy na miejsce.
Nocujemy sobie zatem pod skałkami Monument Valley w kultowym campingu Goldings. Gouldingowie to białe małzenstwo ktore w latach 1920 kupiło tutaj duzy kawalek ziemi zaraz po tym jak postanowiono przeniesc rezerwat z indianami Navajo w inne miejsce. Navajo w innym miejscu sie „nie przyjeli” i powrocili na swoje stare ziemie. Gouldingowie co prawda im swojej ziemi nie oddali ale dosyc dobrze sie z nim zasymilowali kupujac od nich rekodziela w zamian za pieniadze i inne towary „bialych”. W latach 30- tych gdy w Stanach był Wielki Kryzys i byl on dosyc mocno odczuwalny w całym rezerwacie Gouldingowie wpadli na pomysl aby wypromowac Monument Valley w filmie. Z ostatnimi 60 dolarami w kieszeni wyruszyli do Holywood gdzie spotkali Johna Forda, ktory po obejrzeniu zdjec postanowil tam nakrecic film Stagecoach z Johnem Waynem w roli glownej. I odtad Monument Valley stal sie klasycznym krajobrazem dla westernow.
Jak dotad jest to nasz najbardziej klimatyczny camping. Piekne okolicznosci przyrody na wyciagniecie reki, zadnych zwierzat (nawet komarow nie ma po zmroku), spokojni sasiedzi. Jest nawet prysznic …. na ktory sie spoznilam sie bo pisalam ten wpis. Ale jutro mamy w planach wczesna pobudke i skorzystanie z tego luksusu przed wlasciwym zwiedzaniem doliny.
I na koniec jeszcze jeden widoczek z trasy do Monument Valley.