Nara to pierwsza stolica Japonii do roku 794 roku i to tutaj mozna zobaczyc najstarsze swiatynie. Podobno przeniesiono stad stolice bo mnisi sie za bardzo mieszali w polityke (jedna teoria) badz cesarz czul sie zagrozony wplywami klanu Fujiwara, ktorzy posiadali wiekszosc tego terenu (druga teoria). Drugi powód dlaczego ludzie przyjezdzaja do Nary to dziko zyjace ale oswojone jelonki japonskie. Ale o tym historia za chwilę.
Najwazniejsza swiatynia tutaj i zarazem najwieksza to Todai-ji. Podobno to najwieksza swiatynia na swiecie zbudowana z samego drewna – 57m dlugosci, 50m szerokosci i 48m wysokosci. Ta obecna to juz jest rekonstrukcja swiatyni i chociaz zmniejszona o 1/3 ( nikogo nie bylo juz stac na tak duzy wydatek) to podobno nadal jest najwieksza na swiecie. A dlaczego musiala byc taka duza ? Zeby zmiescic jeden z najwiekszych posągów Buddy w Japoni tzw. Wielkiego Buddy. No i trzeba to przyznac ten Budda naprawdę jest duzy.
Zanim wejdziemy do swiatyni przechodzimy przez bramę Nandaimon, w ktorej wejscia do swiatyni strzegą złowrogie postacie Nio. Przed samą swiatynia stoi rowniez jeden z cenniejszych zabytkow tutaj – osmiokątna latarnia z brązu.
Poza swiatynia Todai-ji na terenie parku znajduje sie jeszcze kilkanascie swiatyn. Charakterystycznym elementem sa stare kamienne latarnie, ktore stoja albo przy drogach prowadzacych do swiatyń ale zebrane sa w wiekszych skupiskach przy niektorych swiatyniach. Ale najbardziej charakterystycznym elementem tutejszego krajobrazu sa wszedobylskie i nie bojace sie ludzi jelonki. Utrzymywana jest populacja na poziomie 1200 jelonków. To ze nalezy miec przed nimi respekt swiadcza tablice ostrzegawcze, ale o dziwo pisza tylko o jelonkach plci meskiej. Te najstarsze jelenie maja spiłowane rogi wiec wyglada to na jedne z prewerencyjnych dzialan miasta.
Karmienie jelonkow to tutaj najbardziej przestrzegany obyczaj. Zeby to zrobic kupuje sie specjalne ciastka dla jelonkow. Wygladaly dobrze wiec jest posmakowalismy zakladajac ze jak jelenie moga je jesc to ludzie tym bardziej 😀 Smakowały jak opłatek tyle ze bez cukru 😀
Najpierw ja karmiłam jelonki ale jak sie juz jakiemus da ciasteczko to pozniej sie nie chce odczepic. Jeden chcac zwrocic uwage ze chce kolejne ciastko ktore mialam w rekach lekko chapsnal mnie w posladek 🤣 Widac ze zrobil to z wyczuciem nie chcac mi zrobic krzywdy ale i tak mi sie to nie podobało. Ciastka przejął zatem Tomek czym zyskiwał zainteresowanie mijających nas jelonków. Tomka z kolei taki stary jelen tykał po nodze. Te jelonki sa nauczone zeby sie kłaniać. Czyli najpierw mozna sie mu uklonic, jelonek oddaje uklon i czeka na smaczek 😀 Ale jak widac nizej na filmie nie wszystkie jelonki zachowuja etykietę 😀.
Przy swiatyniach sa takie duze standy, na ktorych zawiesza sie zyczenia. Kazda swiatynia ma inny ksztalt i forme na ktorej zapisuje sie zyczenia. Najczesciej sa to deseczki albo kartoniki w roznych ksztaltach.
ps. Dzisiaj testowalismy japonskie ciasteczka mochi. Sa wyrabiane z ubitego ugotowanego ryzu z farszem fasolowym. Byly lekko gumiaste i nie byly zle, tylko troche mdłe. Te nasze mialy jeszcze dodatek matchy do ciasta. I to prawie przez to je przegapilismy. Smierdzialy strasznie trawą i mysleliśmy ze to sa te ciastka dla jeleni 😂
ps2. Alez tu w Japonii owoce są drogie! Najpierw bylam zdziwiona ze w najpopularniejszych sklepach Family Market czy Seven Elev nie ma zadnych owocow, a dzisiaj je spotkalismy. 20 zl za dwa jablka. Kazde z nich zapakowane w osobne opakowania chroniace przez obtluczeniem. Takie same kosmiczne ceny byly innych owocow: brzoskwin, winogrona, melon, arbuza. Naboznie zakupilam więc jedno jablko i z wrazenia zjadlam go na ulicy. A tutaj na ulicy sie nie jada 😁