Największą turystyczną atrakcją w Chamonix jest bez wątpienia wjazd kolejką linową na jeden ze szczytów masywu Mont Blanc – Aiguille du Midi. Mam na mysli takich zwyklych turystów, dla tych wspinających się po górach zdecydowanie byłoby to wejscie na najwyzszy szczyt czyli Mont Blanc. My w tym roku nie zamierzamy zdobywac zadnego szczytu (w szczegolnosci tego tutaj najwyzszego w Europie) i obejrzenie Blanka z wysokosci 3842m nam w zupełności wystarczy.
W Chamonix jest już po sezonie co z jednej strony jest fajne – nie ma duzych kolejek do kolejki 😀 Z drugiej strony z 19 kolejek linowych obecnych w dolinie tylko 3 nadal działają. I to są wlasnie te, ktorymi bedziemy wjezdzac na Aiguilee du Midi. W sezonie ze szczytu Aiguile du Midi kursuje jeszcze 4 panoramiczna kolejka do Wloch. Sunie sobie poziomo nad lodowcem do stacji Punta Hellbroner juz po stronie włoskiej. Niestety od tygodnia juz nie działa bo sezon sie tutaj skonczyl.
Kupujac bilet na kolejke dostaje sie juz numer wagonika, ktorym sie bedzie jechało. To oznacza ze w sezonie jak ktos sie spozni na swoja godzinę (czyli swój wagonik) to moze juz nie wjechac danego dnia. My jestesmy zatem ciut wczesniej i załapujemy sie na 3 wagoniki szybciej. Bo nie była pełna i pan z obslugi nas do tego wagonika zaprosił. Wjazd kolejką jest podzielony na dwa odcinki – na pierwszej stacji wiekszosc osób sie nie zatrzymuje i od razu wsiada do drugiej. Wyjatkiem są glajciarze, ktorzy z tej stacji planuja swoj lot glajtem. Mozna rowniez z tej stacji wejsc na szlaki trekkingowe badz zejsc do samego dołu ale nawet jak ktos ma taki plan, to raczej realizuje go juz po powrocie z samego szczytu.
Dojezdzamy do drugiej stacji juz na szczycie Aigulle du Midi. To ponad 3800m nad poziomem morza wiec moze sie zdarzyc ze ktos ma klopoty z oddychaniem. Na tej wysokosci jest tylko 65% tlenu w porownaniu do poziomu morza. Na szczycie Mont Blanc, ktory jest jeszcze 1 km wyzej jest już tylko 60 %, a dla porównania na Mont Everescie zaledwie 30%.
Stacja Auguille du Midi to wlasciwie taki mały kompleks turystyczny. Przede wszystkim są tutaj tarasy widokowe na wszystkie strony swiata – czasami zeby do nich dojsc przechodzi sie mostkiem albo taka zamkniętą tubą. No i oprocz Mont Blanca, ktory niewatpliwie jest tutaj główną gwiazda, widac rowniez Grand Jorases z trzecia brakujaca scianą do naszej kolekcji wielkich scian alpejskich czyli filarem Walkera. Pod Filar Walkera nie da sie po prostu dojechac wiec byc moze jest to moje najblizsze spotkanie z ta sciana 😀.
Wypatrujemy w oddali rowniez Materhorn i Monte Rosa, od strony francuskiej nigdy ich jeszcze nie ogladalismy 🤣 Poza tym charakterystyczny szczyt w kształcie kła to Ząb Giganta a dalej widzimy Less Drues. No i oczywiscie w oczy też kłują te nablisze postrzepione wierzcholki czyli tzw. Iglice Chamonix. Od strony Blanka z kolei w oczy rzuca sie przede wszystkim lodowiec less Bozzons. To nasz lodowiec 😀 Jezeli ktos by tam byl i spojrzal stamtad centralnie w doł to wlasnie mieszkamy dokładnie pod nim😀
Na stacji jest też mini muzeum, sala kinowa no i przede wszystkim szklana klatka, ktora wystaje poza kompleks i umozliwa spojrzenie z tej wysokosci w dół. Podobno widzi sie przepasc na odleglosc 1 km. My nie planowalismy tej atrakcji bo są tam zazwyczaj duze kolejki, a sam widok na góry z tej klatki nie rozni sie duzo od tego z tarasów widokowych no ale poniewaz duzo ludzi nie bylo to weszlismy również do klatki 😀
Na tej stacji natomiast jest kilka ciekawszych atrakcji niz ta szklana klatka. Po pierwsze majac raki, czekan i zapewne doswiadczenie alpinistyczne mozna stad pojsc na lodowiec, albo nawet wejsc na szczyt Mont Blanc (idzie sie okolo 7 godzin na szczyt). Same obserwowanie pierwszych krokow zejsca ostra grania bylo dosyc emocjonujace. Zaskujace bylo natomiast to, ze bardzo wielu glajciarzy startowalo wlasnie z tego szczytu. Zeby dojsc do miejsca startowego musieli najpierw ubrac sie w pelny ekwipunek alpinistyczny a poniewaz pierwsze metry zejscia sa dosyc strome wiec z ciezkim glajtem na plecach jest to nie lada wyczyn.
Na szczycie organizowane sa takze kursy poslugiwania sie rakami. Schodzi sie na taka pobliska gran, ktora nie wyglada na zbyt wymagającą gdyby szło sie nią w normalnych gorskich butach. Natomiast w rakach wygladalo to na niezła ekwilibrystykę. Dodatkowo na wejsciu i zejsciu witała zelazna drabinka i pomimo ze nie była wysoka to przysprzala czasami uczestnikom klopotu. Podejrzewamy ze wysokosc i brak tlenu mialy w tym duzy udział.
Aaa…zapomnialabym napisac o trzeciej kolejce. To wlasciwie nie jest kolejka tylko winda, ktora dostarcza ludzi na najwyzszy taras widokowy na stacji. Poniewaz to na najwyzszym tarasie jest szklana klatka zazwyczaj do niej sa rowniez kolejki 😀
W stacji jest rowniez wydrozony otwór w scianie, przez ktory wychodza na zewnatrz osoby na lodowiec. Niestety mozna na niego wyjsc tylko w rakach. Zdarza sie jednak (ostatnio dwa lata temu) ze turysci chcąc koniecznie zobaczyc co widac z tego tunelu się z niego sie zeslizgują i spadaja w dół. Nie musze juz chyba pisac ze zbyt duzo z nich nie zostaje.
No i co tu duzo pisać na koniec. Przy pieknej pogodzie i widocznosci (a taka akurat mielismy) mozna spedzic tu spokojnie kilka godzin i zrobic kilka tysiecy zdjec. My jak przejrzymy nasze tysiace to te ładniejsze pojda do galerii. Na koniec spojrzenie na cała dolinę Chamonix oraz stacje posrednią – Plan de l’Aiguille
Ps. W Chamonix, a precyzyjniej w Les Pelerins znajduje sie naturalne skały, na ktorych mozna postaiwc swoje pierwsze kroki wspinaczkowe. Ale kto byc pomyslal, ze te pierwsze kroki bedą tam stawialy dzieci kilkuletnie ? Trzy, czterolatkowie ? Obserwowalismy jednego szkraba i szło mu naprawdę nieźle do momentu, kiedy nie mial juz siły czy pomysłu jak isc dalej (tego nie wiemy). Generalnie się rozpłakał, nie chciał się ruszyc i mama musiała po niego wchodzic na skałkę 😀