Lubimy okrężne szlaki bo nie trzeba wracać po tych samych scieżkach. Lubimy rowniez oglądać interesujące pasmo z wszystkich stron, bo z kazdej wygląda zupełnie inaczej. Dzisiaj idziemy kończyć oglądac pasmo Odle. Wczoraj widzielismy jej od zachodu, dzisiaj spojrzymy na nie od strony północnej i to idąc dosyc znanym szlakiem Adolfa Munkera. Zeby dotrzec do punktu startowego jedziemy tym razem przez doline Van di Funes liczac ze bedzie szybciej niz przez passo Gardena. I w sumie bylo szybciej bo mielismy szczescie, ze na tej drodze nie bylo zbyt duzo innych samochodow o tej porze. Droga ta odcinkami miescila raptem jeden samochod a mijanki z innymi samochodami juz o poranku nie nalezaly do rzadkosci 🙂 Byla natomiast piekna krajobrazowo, przechodziła przez małe wioseczki a wokol pasły sie krowy. Bykom udawalo sie jakoś wydostac spoza pastucha i niechetnie schodziły nam z drogi. Przed koncem doliny mija sie miejscowosc San Madallena, w ktorej znajduje sie najbardziej obfotogrowany kosciolek w Dolomitach. Ale nie ma sie co dziwic, niezaleznie od pogody jego ujęcia zawsze wygladaja dobrze.
Probowalismy odnalesc w necie Adolfa Munkera ale nic nie udalo nam sie znalezc. Znany jest glownie z tego, ze idzie się drogą nazwaną od jego imienia. Podejrzewamy ze albo wyznaczyl ten szlak albo byl zasluzonym dzialaczem lokalnego kółka górskiego. Ale wracając do samego szlaku to po poczatkowej szerokiej sciezce sa to glownie waskie sciezki w lesie ale z pieknym widokiem na masyw Odle. Najwieksze wrazenie robi wielka zielona polana, do ktorej prowadzi jednoczesnie kilka szlakow. Czlowiek idzie sobie lasem góra, dól, góra, dóła a tu nagle wielka zielona przestrzen oczywiście ze szczytami Odle w tle. Na polanie znajduja sie dwa schroniska, obydwa z pieknymi widokami na gory. My wybralismy to gorne schronisko na degustacje kultowego apfelstrodla.
Mijając trzecie schronisko nagle słyszymy grzmot. Rozglądamy sie wokół skąd sie nagle wzięła burza kiedy niebo takie pogodne. Tomek dochodzi do wniosku ze ten odgłos to musi byc raczej lawina skalna wiec zaczynamy sie przygladac najblizszym górom. Odruchowo zaczelam nagrywac całe pasmo Odle choc tej lawiny dalej nie widzialam ale Tomek twierdził ze wlasnie schodzi (nie nosze przy sobie okularow 🤷♀️) W koncu jest, widze ją a raczej pył ktory po niej pozostał 😀
Wracamy przełeczą passo Gardena. Dzisiaj mamy czas aby sie tu na chwilę zatrzymać i pooglądac okolice z wysokosci 2153m. Tym razem skupiamy sie na górze Lazagorui, z ktorej to kilka dni temu przygladalismy sie całej dolinie Val Gardena. Oglądanie gór na ktorych sie było wzbudza zdecydowanie zupełnie inne emocje. Taka góra na ktora juz nie wjedziemy na tym wyjezdzie to bedzie Marmolada – jedyny szczyt w Dolomitach z lodowcem. Pogoda sie juz totalnie popsuła i nie ma sensu tam jechać. Zresztą trzeba sobie cos zostawic na powrot w Dolomity. Bedzie to Marmolada i Civietta, ktorym moglismy sie przygladac jedynie z daleka.
Ps. Z nowosci sa tutaj dostepne stacje doladowania rowerow elektornych