Dzisiaj będzie historia rodziny która posiadała plantację trzciny cukrowej. Obecnie ta plantacja nazywa sie Laura od imienia ostatniej plantatorki z rodziny DuParc. Na tle innych plantacji wyrozniala sie tym, ze byla od 4 pokolen prowadzona przez kobiety. Generalnie owczesne prawo nie pozwalało kobiecie na podjecie jakikolwiek samodzielnych dzialan biznesowych bez zgody męża … no ale ze mąz pierwszej wlascicielki Ninette szybko pozegnal sie ze swiatem kobieta mogła przejąć prowadzenie plantacji.
Najwieksze plantacje w Luizjanie były w posiadaniu Kreolów. Kreolem z kolei byl ktos kto urodzil sie juz w Ameryce, mowil w jezyku francuskim i byl wychowany w wierze rzymsko -katolickiej. Teoretycznie kolor skóry nie mial tutaj znaczenia. Jednym z głównych obowiazkow plantatora bylo m.in. nawracanie swoich ”podwładnych” na wiarę katolicką. Uprawiali oni zazwyczaj trzcinę cukrową ktora wymagała duzych plantacji ale tez przynosila duzo zyskow ( w odróżnieniu od plantacji bawelny, ktora oplacala sie juz przy mniejszym arearze).
Dom oraz pozostale nieruchomosci na plantacji zbudowali niewolnicy. Podobno wsrod plemion afrykanskich byly takie, ktore posiadaly duze umiejetnosci w budowie domów. Takowych zatem wykwalifikowanych niewolnikow z Afryki pozyczali sobie plantatorzy miedzy soba by budowali domy w technologii ktora znały te plemiona lub jak im pokazano ze maja budowac. Na tej konkretnej plantacji oprocz niewolnikow pracujacych posiadano rowniez dwoje osobistych niewolnikow, ktorzy spali w domu i jezdzili wszedzie tam gdzie ich wlasciciele. Tych niewolnikow praktycznie traktowano jako członków rodziny ( tym bardziej ze ich potomstwo dziedziczyli dana role w domu) ale z uwagi na czasy nie mozna bylo tego okazywac na zewnatrz. W archiwach tej plantacji jest zdjecie rodziny wraz z niewolnica co nalezalo raczej do rzadkosci.
Wracajac do rodziny DuParc. Nanette miala troje dzieci: dwoch synow i corke i wszyscy razem prowadzili rodzinny biznes ktorym byla plantacja trzciny cukrowej. Jej córka Elizabeth podobnie jak matka szybko owdowiala (i przy okazji zgarnela majatek swojego meza Francuza we Francji) a poniewaz przezyla swoich braci zmarlych bezdzietnie oddziedziczyla cały majątek i całą plantację. Ciekawostka jest to, ze Nanette po 21 latach rzadzenia plantacja przeszla na emerytuje przekazujac paleczke swoim dzieciom i uposazyla sie w roczna wypłate w wysokosci 70 tys. USD za konsultacje w sprawie prowadzenia plantacji. Dodatkowo wybudowala sobie osobny dom za tym glownym, zeby nie musiec mieszkac z rodziną na kupie. W tym glownym domu mieszkalo rodzenstwo wraz z rodzinami i personalnymi niewolnikami przez 9 miesiecy w roku kiedy na plantacji byla praca. Na pozostale 3 miesiace wyjezdzali do swoich domow w Nowym Orleanie. Podobno planatorzy amerykanscy roznili sie od plantatorow kreolskich tym, ze byli dumni z tego że sami zarządzali swoimi planatacjami a Kreole udawali ze one się same zarzadzają. Utozsamiali sie z arystokracja francuską wiec nie wypadalo pracowac za to w dobrym tonie bylo urzadzanie balow, picie i generalnie prowadzenie zycia towarzyskiego.
… no i tutaj losy rodziny mi lekko uciekły bo przewodniczka przyspieszyła i jezykowo nie wszystko złapaliśmy badz zapamietalismy. Generalnie w kazdym pokoleniu byla jedna kobieta, ktora chciala wyjechac do Francji ale ci mescy potomkowie albo nie mieli dzieci albo szybko umierali wiec finalnie dziedziczyła plantacje. Pewnie seniorka rodu tez miala tu duzo do powiedzenia bo przeżyła o ile dobrze zrozumialam 101 lat. Ostatnia wlasicielka z tego czwartek pokolenia miala na imie Laura i jak wystawiono plantacje na sprzedaz to w ogloszeniu nazwali ja plantacją Laury. Stad ta nazwa jest do dzis.
I jeszcze o nieformalnych zwiazkach rodziny i niewolnikow. Osobistą sluzacą Nanette byla Nina, z ktorej to wnuczką jeden z synow Nanette -Flagy- mial troje dzieci. Mial tez dziecko z inna niewolnicą. Zadnego nie uznal, zadnego ”nie uwolnil” ( jezeli matka byla niewolnicą to dzieci rowniez mialy status niewolnika). Wiadomo o tym tylko dlatego, ze wszyscy byly chrzczeni i sa zapisy w archiwach koscielnych (przypomne ze nawracanie na wiare katolicka bylo obowiazkiem Kreola). Podobno potomkowie z tego zwiazku zyja do dzis. Przyjechali kiedys na plantacje … i dostali wejscie za darmo 😀