Skonczyla sie nasza ”luksusowa” częsc wakacji i dzisiaj wyruszamy w częśc campingową na zachód. Na Florydzie mieszkalismy w duzych miastach wiec latwiej nam bylo znalesc jakis stacjonarny nocleg. W Miami byl to malutki, skladajacy sie z dwoch aparatmentow domek w dzielnicy kubanskiej Mała Hawana a w Orlando bylo to studio w parterowym domu w dzielnicy emigrantow z Jamajki, Karaibów i Haiti. Było zatem dosyc egzotycznie bo w marketach bylismy z reguly jedynymi białymi. Nie było niestety czasu poprobowac ich lokalnych produktow ale mi sie udalo kupić bardzo dobre jamajskie piwo imbirowe a Tomkowi bardzo niedobry napoj z kukurydzy i mleka kokosowego. Podobno bardzo pożywny ale tego nie sprawdzimy już bo Tomek go od razu wylał 😀
W obydwoch miejscowkach nie widzielimy nigdy wlasciciela bo kod do drzwi przychodzil mailem. Ale w Orlando mielismy z hostem (a raczej z Property Managerem jak nam napisal) czestą komunikację smsową. I była to bardzo dziwna komunikacja. Za pierwszym razem napisal ze mam zaparkowac na galeziach wiec musialam mu wyslac zdjecie ze tam sie nie da. Za drugim razem przyznal sie ze mieszka za sciana i wstawil sobie u nas swoje pranie ktorego mamy nie ruszac 🤷♀️ Kolejnego dnia wyslalal ze jego pranie nadal jest w naszej suszarce i ze mamy go nie dotykac 🤦♀️ A ostatniego dnia (gdy juz pranie zniknelo) juz tylko do ktorej mamy sie wyniesc. No takiego przywitania i pozegnania wczesniej nigdy nie doswiadczylismy ale cos za cos. Cena za pobyt byla tu dosyc niska tak jak i poziom managera 😁
Dzisiaj spimy juz pod namiotem w parku stanowym Ochlockonee River niedaleko zatoki meksykanskiej. Jestesmy zatem juz niedaleko granicy stanu Floryda i Alabama. Przyjechalismy dosc pozno tutaj bo cos sie zakorkowalo po drodze wiec nie widzielismy jeszcze rzeki. Przyjechalismy rowniez za pozno na formalne zameldowanie sie na campingu wiec pokazalismy sie jedynie Rangerce Parku i jutro post factum dopelnimy formalnosci czyli platnosci. Na campingu przywital nas jelonek …oraz inni campingowicze, ktorzy zajeli wiekszosc dostepnych miejsc. A tak sie martwilismy ze bedziemy tutaj sami. Moze to z powodu jutrzejszego swieta Columbus maja przedluzony weekend.
Ps. Postanowilam dokumentowac swoje ulubione produkty z siec Walmart. Dzisiaj prezentuje zatem gotową do picia herbatę Arizona oraz platki owsiane Quaker. Obydwa produkty jezdza z nami juz drugi sezon po Stanach.
ps2. A takie wielkie robaki zaatakowaly dzisiaj nasza ławkę i bagaznik w samochodzie. Może ktoś wie co to za stwór? Trzeba było ten bagaznik choinka zamknac bo teraz pewnie bede je wiozła na gapę przez pół Stanów.