Dzisiejszym bohaterem dnia są dwa limonkowe rowery, które w komfortowych warunkach zawiozły nas do najwazniejszego miejsca na Kos czyli Asklepiejonu. Wyjasniła sie rownież tajemnica dlaczego czesc rowerow jest tutaj na wyspie zostawiana bez zapięcia . Otoz zapiecie jest ale w formie blokady koła. Dosyc sprytne rozwiazanie – szybko sie blokuje przesuwajac w dół taką czarną wajhę i szybko sie otwiera przekręcając jedynie kluczyk.
Ale wracając do Asklepiejonu bo z taką nazwą spotkaliśmy się po raz pierwszy. Generalnie są to świątynie zbudowane na cześć mitologicznego boga Asklepiosa od sztuki lekarskiej. Wokól jego swiatyn budowane były pierwsze szpitale dla pielgrzymow czekajacych przed swiatynia. Była to zatem pierwsza namiastka zorganizowanej słuzby zdrowia. Asklepiejon w Kos jest bardzo ważny bo to właśnie na tej wyspie urodził sie Hipokrates (to ten od przysiegi lekarskiej) i to wlasnie w tym miejscu leczył i prowadził swoja szkołę. Jest wazny rowniez z innego powodu. Asklepion jest patronem całej wyspy Kos i jak glosi legenda to on zobaczywszy weza zdeptał go i byl swiadkiem jak drugi waz przynosi mu ziolo i waz ozywa. To stad sie wzial symbol laski z owinietym wokol wezem ktora jest dzisiejszym symbolem medycyny.
Asklepiejon skladał się z trzech poziomów połaczonych schodami. Na samej gorze była glówna swiatynia ale niestety nie przetrwała. Na drugim poziomie ostało sie kilka marmurowych kolumn z mniejszych swiatyn zbudowanych w porzadku jonskim i doryckim. Na najniższej platformie ostały sie laznie ale ten kawałek jest niedostepny dla zwiedzajacych.
W drodze z Asklepiejonu mijamy pracownie ceramicznà Clarisse gdzie zakupuje od pana garncarza recznie wykonana mise ceramiczna. Miska jest piekna, w srodku blekitna. Pan garncarz mowi ze to tegoroczna kolekcja. Zdecydowanie sie wyroznia na tle foklorystycznych wzorow ceramiki robionej pod turystów.
No ale dzisiejszą główną atrakcją był dom rzymski z III wieku naszej ery, ktory wylonil sie po trzesieniu ziemi w roku 1933r. I to nie byli jaki dom bo z 36 pokojami co swiadczy ze musial to byc dom jakies waznego i bogatego oficjela rzymskiego mieszkającego na Kos.
O wielkosci domu swiadczy to, ze mial az 3 wewnetrzne patia. Najlepiej zachowaną oryginalnie czescia domu sa podlogi i mozaiki podlogowe. Na mozaikach krolują głownie zwierzęta. Mniej szczescia mialy kolumny, ktore nie wszystkie zachowaly sie w calosci. Fajne jest to, ze zrekonstruowali glowne elementy domu ale pozostawili specjalnie widoczny slady co bylo zrekonstruowane, a co jest oryginalnie zachowanymi elementami domu.
Imponujacy byl tutaj system wodno-kanalizacyjny, w ktorym woda byla doprowadzana m.in do kuchni a system studzien odprowadzal scieki na zewnatrz budynku
Na koniec dnia tradycyjne kapanko w morzu – tym razem na plazy Lambii. Wejscie piaszczyste, od razu gleboko – taka plaza by nam sie podobala pod hotelem 😀
I pewnie to moje ostatnie odkrycie tego wyjazdu bo jutro juz wracamy… to kody kreskowe na paragonach. Hmm, to niby my jestesmy w czolowce Europy jezeli chodzi o bankowosc i finanse a czegos takiego jeszcze nie mamy. Na kazdym paragonie mamy wydrukowany kod QR, ktory prowadzi do strony na ktorej znajduja sie elektroniczne informacje o naszym wydatku.