To jest nasz pierwszy lot od czasu pandemii. Wyspa Kos wyszła dość przypadkowo, gdyż pogoda w Europie się popsuła, ale ta destynacja spełniała wakacyjne kryteria : jest tu słońce, woda w morzu jest ciepła i nie jest to rejon mocno skazony turystycznie. I jak kazda grecka wyspa ma swój urokliwy klimat… oraz tony ruin i pozostalosci z czasow pierwszych wieków.
Od ruin zatem postanowilismy zacząć zwiedzanie wyspy. Jako ze mieszkamy na przedmieściach miasta Kos to w ramach spaceru wybralismy się do ruin antycznego rzymskiego teatru z II wieku. Jest to jedna z nielicznych w miare dobrze zachowanych budowli rzymskich na wyspie. Teatr nie jest duży ale schody i kolumny ma wykonane z marmuru. Mozna rowniez zwiedzic podziemia z pozostalosciami mozaik podłogowych ( takie mozaiki sa rowniez w innych miejscach na Kosie).
Generalnie w Kosie co rusz natykamy sie na jakies ruiny. Skręcajac w boczne uliczki wlasciwie mamy pewnosc, ze zaraz pojawi sie jakis plac z pozostaloscia domow, ulic czy tez swiatyni. Te miejsca nie sa nawet specjalnie oznaczane ani odgradzane. Zazwyczaj robia za sciezki spacerowe w miescie.
Kolejną atrakcją w stolicy Kos jest zamek zakonu sw. Jana z Jerozolimy, z ktorego oprocz kamieni i rzezbionych resztek kolumien pozostal kamienny most, ktory byl wejsciem do zamku.
No i pierwsza ciekawa roslinka na wyspie – tryskawiec sprężysty a inaczej ośli ogórek. Tak wlasnie przypominało mi to jakas rosline z ogródków działkowych 🙂