Trochę nam zajęło aby dojechać w końcu na prawdziwą czerwona australijską ziemię. Dzisiaj mamy więc pierwszy kamping na outbacku. Bardzo mało tu zwierząt. Po drodze mijalismy tylko martwe kangury na drodze (multum) i próbujące je zjesc jakies drapieżne ptaki podobne do jastrzębi. Droga sie zweza w większości drogi do jednego pasu co nie jest problemem bo samochodów tu jezdzi bardzo mało. Tylko czasami trzeba ustapic drogę pociagowi drogowemu czyli tirowi który ciągnie za soba trzy naczepy.
Po drodze niedaleko miasteczka Jeryho mijalismy kilkukilometrowy odcinek lasu, w ktorym doslownie co parę kroków była termitiera. Nie byly specjalnie wysokie ale ich duza ilosc sprawiala ze wygladaly jak grzyby po deszczu. I co powien czas te blizej drogi mialy na sobie ludzkie ubrania, czapki, czasami jakies patyki udajace ręce. Zrobilismy szybki przeglad w internecie i okazalo sie ze australijczycy je ubieraja i charakteryzuja na ludzi… bo to jest zabawne. Ciekawe czy termity tez tak uważają 🙂
W Barcaldine natomiast stało drzewo wiedzy. To stary, uschnięty eukaliptus ktory wiaze sie z historia tego miasteczka (niestety nie doczytalam historii). Otoczony jest drewnianym schronem, ktory podobno bardzo ladnie podswietla to drzewo w nocy.
Z tym drzewem byla zwiazana jedna z zagadek, ktore sa ustawiane przy drodze aby zajac czymsc kierowce. Najpierw jest pytanir, za kilometr podpowiedz. I za nastepny kilometr odpowiedz. Taki rodzaj quizow ktore maja zapobiec znuzeniu kierowcy bo sa tutaj duże odległości miedzy miejscowosciami, dlugie proste i ten sam krajobraz.
Po drodze mijamy rowniez Longreach, w ktorym jest muzeum zalozycieli lini Quantas. To najwieksza linia lotnicza w Australii i jedna z najlepiej ocenianych linii lotniczych na swiecie. Mamy z nia bardzo dobre wspomnienia z podrozy do Nowej Zelandii.
Ps. Poranki tutaj są dosc zimne, okolo 7 stopni. Po raz pierwszy spalam w szczelnie zamknietym spiworze. Ale za to poranna pusta droga z kangurami skaczacymi obok bezcenna!