No to i jesteśmy sobie na Hawajach. Wyladowalismy na wyspie Oahu, ktora jako jedyna posiada miedzynarodowe lotnisko wiec nie da sie zwiedzic Hawajów nie ladujac na tej wyspie. To tutaj znajduje sie stolica królestwa Hawajów Honolulu i to tutaj znajduje się osławiona zatoka Pearl Harbor. I jeszcze dwa słowa o samym lotnisku bo jest dosyć osobliwe. Wychodzi się z terminala dosyć szybko ale pozniej wsiada sie w autobus transferowy ktory przewozi do innego budynku by odebrac bagaze. A wszystko wokół w klimacie wczesnego PRL-u.
Po przyjezdzie zgodnie z tradycja postanowilismy skorzystac z komunikacji miejskiej by dotrzec z lotniska do dzielnicy Waikiki w ktorym mamy baze noclegową. Przystanek znalazl sie dosyc szybko ale pewnym wyzwaniem bylo rozmienienie 20 dolarow aby moc zaplacic za bilet. Koło kierowcy jest maszynka przyjmujaca pieniadze, ktora niestety nie wydaje reszty. Ten co nie rozmieni pieniedzy musi wszystko oddac a bilet w jedna strone kosztuje tylko 2,75 usd wiec napiwek bylby bardzo sowity. Mi w kłopocie finalnie pomógł parkingowy który z racji wykonywanej roboty dysponowal sporym plikiem jednodolarówek.
Sama komunikacja na wyspie jest bardzo rozwinieta choć autobusy na takie nie wyglądają 🙂 Najciekawszy byl jednak pomysł na przycisk przystanku na żądanie – stalowa link pociagnieta wzdluz szyb za ktora sie pociagalo by zglosic potrzebe zatrzymania na najblizszym przystanku. A przypomne ze jestemy w jednym z najdrozszych stanów USA. No ale co by nie mówić system działał i wyglądał na mało wadliwy:)
Nie bede opisywac samej drogi na Waikiki bo to autostrady, korki, beton wokolo i przystanki co pareset metrow co wydluzyło cała podróż do ponad godziny. Zielen pojawiła sie dopiero przy wysokich hotelach w zatoce i tutaj zaczeło nam sie juz podobac. Zrobilismy wiec krotki rekonesans przy glownym deptaku i poszlismy do hotelu na zasluzony wypoczynek.