Archiwum dnia: 16 lipca 2018

Kemping w Three Rivers

Na pozegnanie z narodowymi parkami pozostal nam jeszcze tylko Sekwoja park. Niestety jak do niego dojechalismy to kampingi w parku byly przepelnione i wyladowalismy w miescinie Three Rivers. I okazal sie to jeden z fajniejszych kampingow w ktorych nocowalismy. Z cieniem, eleganckim prysznicem i prywatnym zalewem, ktory zostal utworzony dzieki kilku glazom tumujacym przeplywajaca rzeke. Glebokosc wody do pasa ale woda super przezroczysta i ciepla. Temperatura powietrza tutaj znowu osculuje wokol 40 stopni wiec takie schlodzenie ciala jest wiecej niz przyjemne. I nawet nie ma tutaj komarow! Po upalnym dniu spedzonym w samochodzie poczulismy sie w końcu jak na wakacjach…

Po drodze nic specjalnego sie nie dzialo a ze musimy teraz  zaczac szybko sie przemieszczac samochodem w kierunku San Francisco to jedziemy glownie autostradami. Najpierw wiec byly korki, pozniej poszukiwanie stacji benzynowej gdzie nie beda z nas zdzierac dolara wiecej za galon benzyny. Pod tym wzgledem stan California jest najgorszy. Drozej jest jedynie w samych parkach narodowych lub przed nimi. W dodatku nie chca obslugiwac moich polskich kart platniczych. Dziwne to…. We wszystkich stanach karty dzialaja tylko nie w Kalifornii na stacjach benzynowych. W supermarketach jakoś nie maja tego problemu.

No i tak dzisiaj na jednej ze stacji bylismy swiadkiem interwencji strazakow, ktorzy przybyli do lezacego mezczyzny. Na oko wygladalo jakby pan cos przedawkowal alkohol albo narkotyki. Weszla wiec gromada kilku mezczyzn w uniformach. Nie mieli na glowie helmow wiec myslalam ze to policja  a nie strazacy. Po kilku minutach pozniej przybyl kolejny samochod strazacki ale juz wygladajacy jak rasowy ambulans.

I na koniec dla milosnikow przyrody napotkana jaszczurka.

Ps. Przepraszam za opóźnienie wpisów ale w drodze nie było dostepnej amerykanskiej sieci w ktorej mamy wykupiony internet. W najblizszych dniach bedziemy juz stopniowo przemieszczac sie na wschod do domu (czyli do Wroclawia) wiec nieregularnosc wpisow moze sie niestety powtorzyc.

Ps2 . Ceny za internet w roamingu w stanach sa horendalnie wysokie wiec ich nie uzywamy. Za kilka minut internetu z polska karta sim  gdy chcialam sprawdzic adres hotelu w bookingu sciagnieto mi 130 zlotych i orange sam go zablokował. Wiec internet w moim telefonie jest wylaczony na amen. Korzystamy tylko z wifi jak jest dostepne lub z siec verizon ktora wykupilismy ale tez nie zawsze jest.

ps3. Na kazdym wyjezdzie staramy sie kupic lokalny produkt, ktory trzeba sprobowac. W Nowej Zelandii byl to Vegemite ktory przylecial z namki az do Polski … i tam wyladowal w smietniku. Nie dalo sie tego jesc. W USA kupilismy do sprobowania suszona wolowine …. i powolutku ja konsumujemy. Jest calkiem dobra ale nie da sie jej za duzo zjesc . Smakuje troche jak przesolony kabanos 😉