Archiwum dnia: 14 lipca 2018

Venice Beach & Santa Monica Beach

Los Angeles to jedno z najwiekszych miast w USA. Mi bedzie sie kojarzyc przede wszystkim z siecia autostrad, ktore ida tutaj rownolegle do siebie,  jedna pod druga lub sie poprostu krzyzuja i w wiekszosci maja po 6 pasow. I wszystkie z nich w godzinach szczytu sa zakorkowane. Nawet pasy HOV tutaj stoja. Juz nigdy nie bede narzekac na korki we Wroclawiu.Jako ze Holywood nas nie zauroczylo postanowilismy sprawdzic inna mocna strone LA czyli plaze. Te najbardziej popularne (dla zwyklych ludzi bo bogaci sa w Malibu) to plaza Venice i Santa Monica. Wlasciwie to mozna by powiedziec ze to jest jedna dluga na 25 km plaza. W czesci Venice taka bardziej hipsterska i z zamieszkujacymi ja bezdomnymi w kilku miejscach. W jej centralnej czesci sa budynki z arkadami przypominajacymi plac sw. Marka. Sa tez kanaly, ktore pierwotnie mialy odprowadzac wode z tych terenow… ale wody w nich bylo tyle co kot napłakał.Z kolei czesc plazy przy Santa Monica zdecydowanie jest nastawiona bardziej na turystow, z molo, diabelskim mlynem i restauracjami. To co laczy te dwie plaze to kilkukilometrowa promenada dla pieszych oraz idaca przy niej specjalna sciezka dla rowerow, rolkarzy, skatebordzistow i przede wszystkim elektrycznych hulajnog, ktore sa tutaj hitem.A na tym deptaku zwanym Ocean Front Walk mozna spotkac roznych artystow i dziwakow. My na przyklad mijalismy pana z granatowa papuga (siedzial tam caly dzien na sloncu i pobieral datki za zrobienie sobie zdjecia z papuga i podanie jej smakolyka), wielki murzyn z pytonem (ciekawe jak pyton znosi te upały) i bezdomny udzielajacy „shitty advise for 1 $”.Poplazowalismy zatem chwilke, wykapalismy sie w ocenie (woda byla ciepla ale fale choc nie duze i tak mnie sponiewieraly na brzegu;) i przeszlismy spory kawal promenady.Chcielismy wypozyczyc elektryczny hulajnogi ale okazalo sie ze sa tak popularne ze bardzo trudno jest je znalesc. Doslownie…  bo pozycza sie je poprzez aplikacje w telefonie, a po zakonczeniu przejazdu porzuca sie je gdziekolwiek. Te co znajdywalismy byly albo wyładowane albo zepsute. A jak w koncu sie udalo znalesc odpowiednia hulajnoge to aplikacja zazadala skanu prawa jazdy i zawiesila sie na moim „bar codzie” na odwrocie. Chyba nie sa dostosowane do polskich dokumentow;( Ciekawe kiedy nad polskie moze ktos wprowadzi ten srodek lokomocji chociaz my chyba nie mamy odpowiednio dlugich promenad. Czy moze mamy?