Archiwum miesiąca: lipiec 2018

Goodbye America

Co prawda mit amerykanskiego poziomu zycia lekko prysl po jej zobaczeniu ale za to krajobrazowo Stany przerosly nasze oczekiwania. Az dziwne ze tak malo sie  slyszy o parkach narodowych USA w Polsce. Bylo tu wszystko : gory, pustynie, kaniony, gejzery, oceany, doliny, jeziora …no i zwierzeta. To co nam sie podobalo to rowniez organizacja tych parkow utrzymywana przez jedna wspolna agencje National Park Service. W kazdym parku wita nas na wjezdzie ranger, ktory sluzy informacja, pobiera oplate (czy pisalam ze trzeba kupic koniecznie karte roczna wstepu do wszystkich parkow narodowych za 80 usd bo inaczej sie poplynie finansowo ?) oraz zaopatrza w pomocne mapki i aktualne gazetki z trasami i aktualnymi wydarzeniami.

Parki zatem należy koniecznie zobaczyć. Jest ich w calych Stanach 59 a nam udalo sie zobaczyc raptem 12. Aby tego dokonac przejechalismy samochodem ponad 8700 km przez 7 stanów.  Troche ich nam zatem jeszcze zostało do zobaczenia… na przyszlosc 🙂

Jezeli chodzi o wyglad przecietnych miast i miasteczek to mi przypominaly Argentyne. Niska zabudowa, szerokie ulice a w lazienkach po dwa krany ( pamietacie jeszcze osobne kurki na ciepla i zimna wode ? … u nas to juz naprawde rzadkosc :).

Typowy lunch 😉

Jezeli chodzi o bankowosc to podstawowym  środkiem platniczym jest tu … gotowka i ewentualnie karty debetowe z paskiem magnetycznym (sic!). Ktos pisal ze warto zbierać cwiercdolarowki bo sie przydaja na kempingach….nam sie jednak nie przydaly (tylko pralka byla na quatersy). Warto dodac ze wszystkie karty zagraniczne sa traktowane tutaj jak kredytowe. Tak wiec mozna bylo sobie przypomniec ze kiedys podpisywalo sie paragon a sprzedawca prosil o pokazanie dowodu osobistego do karty.  O dowod prosili mnie rowniez przy kupnie piwa….ale podobno moga to robic w stosunku do osoby wygladajacej przed 40-tka.

Wracajac do ubankowienia mijalismy sklepy ktore na drzwiach wywieszaly informacje „obslugujemy juz(!) karty kredytowe”. Najbardziej postepowe sa supermarkety i tutaj wszystkie karty zawsze dzialaly. Najbardziej zacofane byly stacje benzynowe, ktore czesto nie akceptowaly zadnych kart zagranicznych a za platnosci karta debetowa doliczaly dodatkowe 10 centow za kazdy galon. Jednak najbardziej mnie frustrowal fakt ze najpierw trzeba zaplacic za tankowanie a pozniej ewentualnie drugi raz pojsc do kasy zeby oddali reszte, ktora sie nie zmiescila do baku. Za to stacje przodowaly w terminalach obsługujących  platnosci telefonem z androidem czy iphonem…chyba wiec Stany omina etap kart czipowych tak jak Polska ominela czeki (ktorymi by the way nadal mozna w USA placic 🙂 U nas bardziej popularnym wynalazkiem od platnosci telefonem jest Blik… i prawidłowo, nalezy go wspierać bo to w koncu polska inicjatywa.

Eksponat w wytworni Warner Bros.

No i najwazniejsze czyli ludzie. Najwieksze wrazenie zrobilo na nas najstarsze pokolenie ktore mogac byc na emeryturze nadal pracowalo. Widywalismy ich pracujacych najczesciej w parkach, na lotnisku czy na kempingach. Usmiechnieci, na luzie, z poczuciem humoru. To byla rowniez najlepiej sie bawiaca grupa na paradzie 4 lipca. Co do mlodszego pokolenia  to bywalo roznie. Podobalo nam sie, jak w nowojorskim metrze  dosyc bezposrednio potrafili zwrocic komus sluszna uwagę ale rowniez natychmiast reagowali jak ktos czegos zapomnial lub wygladal na zagubionego (nas na przyklad zaczepili jak jechalismy na lotnisko z walizkami,  ze jak jedziemy na lotnisko JFK to wlasnie powinnismy wysiasc i sie przesiasc). No i na koniec fakt. Bardzo duzo tu bezdomnych. Z reguly maja noclegowiska (namioty, plachty) pod mostami a raczej estakadami autostradowymi wiec „mieszkac pod mostem” nabiera tu wlasciwego znaczenia.

No wiec jaka by nie byla ta Ameryka…to jednak w końcu Ameryka. I bylo tutaj naprawde super! See you soon… America!

Transport w USA

Jako ze ostatnio sporo czasu spedzilismy na lotniskach dzisiejszy wpis bedzie o transporcie.

Zacznijmy od samolotów. My latamy miedzy zachodnim a wschodnim wybrzezem USA linia lotnicza Delta. Jest ona skrzyzowaniem lini komercyjnych z tanimi liniami bo kaza płacić osobno za bagaz  ale na dluzszych rejsach daja posilek i napoje do woli. Demonem punktualnosci nie sa bo bedac wczesniej na lotnisku siedzielismy sobie przy innym gate-cie i zalapalismy sie na darmowe napoje i przekaski innego opoznionego lotu Delty.  Ale generalnie linia w porzadku, obejrzalam Nowego Tomb Raidera i czesciowo Lige Sprawiedliwych (po obejrzeniu strojow w Warnerze czulam sie zobowiazana zobaczyc film…choc byl strasznie słaby;)

Kolejki jezdzace lotnisku – moj ulubiony srodek transportu bo najnowoczesniejszy i bez kierowcow. I teoretycznie jezdza non stop. Jezdza z reguly bezplatnie miedzy terminalami lotniska oraz do najblizszych stacji metra juz odpłatnie.

Kolejki miedzymiastowe – korzystalismy tylko w San Francisco (Bart) ale szybka i wygodna. Polecamy.

Samochod. To podstawa nie tylko mieszkancow ale rowniez turystow ktorzy chca zwiedzic Stany. Pociagi i autobusy dalekobiezne podobno sa ale sa drogie i rzadko jezdza wiec turysci z nich nie korzystaja. A jezdzi sie tutaj super. Drogi szerokie, proste i zazwyczaj w dobrym stanie. Tylko w poblizu parkow lub w samych parkach natknelismy sie na remonty i jednokierunkowe ruchy wachadlowe. Amerykanie trzymaja sie przepisow (przekraczaja dozwolona predkosc jedynie o 10km i policja to akceptuje bo robi tak wiekszosc) i tak sobie mozna jechac dlugo obok tych samych sasiadow przez godzine lub dluzej. Niezaleznie od modelu samochodu ktorym ten sasiad jedzie. W Polsce taka sytuacja nie do doswiadczenia 😉

Wypożyczalnie samochodow. Na duzych lotniskach sa wszystkie znane sieci i dzialaja hurtowo. Wypozyczenie juz opisywalam ale oddanie samochodu wygladalo podobnie. Trwalo 2 minuty. Kazda siec (nasza to byla Alamo)  ma swoja czesc garazu podziemnego do ktorego sie wjezdza, podchodzi pracownik, rzuca okiem na samochod i drukuje paragon za wypozyczenie. Samo wypozyczenie wraz z ubezpieczenim samochodu jest tansze niz w Polsce. Mi chcieli wcisnac osobiste OC bo twierdzili ze w Californi wymaga tego prawo ale sie obronilam tym ze mialam jakies OC w polisie turystycznej. Musze podrazyc ten temat bo nigdy zaden bloger o tym nie wspominal. Warto przed wyjazdem zarezerwowac sobie autko przez internet bo mozna trafic na calkiem niezla promocje. Z reguly rezerwacja jest bezplatna i jak trafi sie lepsza promocja to sie ja rezerwuje i rezygnuje jednoczesnie z poprzedniej.

Metro. W Nowym Jorku to podstawa. Dziala calodobowo i jest dosyc bezpieczne. Jak jedzie sie w nim nad ranem to wiekszosc spi na lawkach.

Nowy Jork 3:30 w nocy
Nowy Jork 5:00 nad ranem

Jak jedzie sie nim w dzien to wszyscy patrza w telefony. NY ma bardzo dobrze rozwinięta siec metra ale trzeba uwazac bo czesto stacje sa w remontach. Wowczas lokalne linie nie staja tam gdzie powinny, pospieszne staja jak lokalne, sa przerwy w ruchu i generalnie mozna sie zdziwic.

Ps1. Za drugim razem w NY mieszkalismy na Brooklinie w dzielnicy zydowskiej. To byl chyba bardzo ortodoksyjny odlam bo o poranku wszyscy mezczyzni chodzili tam ubrani w czarne płaszcze (a w ciagu dnia bylo 36 stopni w cieniu), czarne kapelusze i oczywiscie wszyscy mieli pejsy. Kobiety natomiast byly ubrane na czarno, mialy czarne wozki z dziecmi i tez cos mialy na glowach (podobno to byly peruki z czapkami/czepkami). Najbardziej jednak zaskoczyly nas male dziewczynki, ktore byly ubrane w normalne sukienki za kolana ale wszystkie mialy czarne grube rajstopy(?!). W sumie w dobie promieniowania slonecznego to moze nie takie zle rozwiazanie …

Ps2. Konczymy nasz pobyt w Stanach. Przepraszam za literowki, gramatyke i niedokonczone zdania. Posty pisane sa na biezaco, jednym palcem na telefonie przy zrywajacym sie internecie. Glownym celem tego bloga jest danie znac ze zyjemy i mamy sie dobrze i mam nadzieje ze cel ten został  osiagniety (tylko jednego wpisu nie udalo sie wypromowac na czas 🙂

Most Brooklinski i muzeum 9/11

To juz nasz ostatni dzien w Stanach i Nowym Jorku zarazem. Biegniemy zatem w te miejsca, które sa ikona tego miasta a nie zdazylismy ich zobaczyc miesiac temu. A taka ikona jest zdecydowanie most Brooklinski.Jest to jeden z najstarszych wiszacych stalowych mostow na swiecie. I zdecydowanie wyroznia sie wygladem. Tutaj sciezka dla pieszych i rowerzystow idzie posrodku mostu i sklada sie z drewnianych podestow. Po obu stronach sciezki na nizszym poziomie mostu  znajduja sie pasy jezdni dla samochodow. Po prawej stronie mamy 3 pasy w jedna strone, po drugiej stronie 3 pasy w przeciwnym kierunku. Dzieki temu pieszy czuje sie, jakby most byl zaprojektowany wlasnie dla niego a nie dla samochodow. Nie wiem jak to wplywa na poziom wdychanych spalin…ale dam sobie glowe uciac ze na moscie i tak znajduja sie glownie turysci.

Postanowilismy rowniez wstapic do muzeum 11 wrzesnia 2001 upamietniajcego atak terrorystyczny na wieze WTC i pentagon. Miesiac temu wizyte ograniczylismy do zobaczenia pomnikow (basenow z woda) umieszczonych na miejscu wiez. Tym razem moglismy zobaczyc miejsce “ground zero” z kilku poziomow nizej.

Upamietnianie miejsca smierci okolo trzech tysiecy ludzi to nie jest latwe zadanie. My jako Polacy jestesmy od dziecka przyzwyczajeni do miejsc pamieci zaglady milionow osob z czasow dwoch wojen swiatowych czy czasow stalinizmu. Dla Ameryki jest to zdecydowanie unikalne miejsce. Muzeum znajduje sie pod ziemia w miejscu gdzie staly wieże. Zarys wiez widoczny jest dzieki sladom po kolumnach ktore trzymaly cala konstrukcje. Widzimy tutaj te same baseny ale tym razem ich zarysy od zewnatrz.

Z technicznego punktu widzenia najciekawszym elementem do zobaczenia jest sciana, ktora oddziela caly teren WTC o rzeki Hudson (tzw. Slurry wall). Sciana przetrwala atak ale gdyby zostala przerwana skala znieszczen bylaby nieporownywalnie wieksza.

Obok sciany umieszczona zostala kolumna, ktora jako jedna z nielicznych elementow konstrukcji przetrwala. Dzisiaj stanowi ona symbol tego miejsca  z napisami wykonanymi przez pracownikow odbudowujacych ten teren i rodziny ofiar.

Z innych „eksponatow” w muzeum znajduja sie ocalale schody, ktorymi po ataku ewakuowali sie ludzie, spalone samochody strazy pozarnych, ambulansow czy tez pojedyncze elementy z budynkow (np. czesc anteny ktora stala na jeden z wiez).

Cale muzeum jest dosyc duze. Znajduja sie w nim dedykowane sale opisujace sam atak, organizacje Al-Kaida ktora wykonala zamach, poszczegolne jednostki uczestniczace w akcji ratowniczej oraz sala zawierajaca imie, nazwisko oraz zdjecia wszystkich osob ktore zginely w zamachu oraz 7 ofiar  wczesniejszego zamachu na WTC przeprowadzonego kilka lat wczesniej.  W panelach multimedialnych mozna odszukac dana osobe i przeczytac jej historie. W salach znajduja sie telewizory z nagraniami programow telewizyjnych z tego dnia dnia oraz elementy ktore przetrwaly wybuch – czesci samolotu,  plecak (prawie nieuszkodzony) czy osobiste rzeczy pasazerow. Mozna obejrzec rowniez film pokazujacy jak odbudowywano to miejsce wraz z budowa wiezy World One.

Flaga powstala ze zdjec osob ktore zginely w zamachu

Wieczorem natomiast bylismy w gosciach u kuzynki mojego taty cioci Elzbiety. Nie tylko najedlismy sie do syta ale usłyszeliśmy duzo wiecej informacji  i historii o Stanach niz w trakcie całego wyjazdu. Dziekujemy bardzo! Było nam bardzo miło i takie miłe zakonczenie calego wyjazdu na pewno zapamietamy na długo. Nie wiem jak to sie stalo ze nie zrobilismy zadnego zdjecia z tej wizyty i tego bede najbardziej załowac z calego wyjazdu. Ze nie wspomne jak ja sie wytlumacze tacie z tego niedopatrzenia …. No nic. Niech nas usprawiedli fakt ze ostatnie dni sypiamy tylko po pare godzin dziennie i wychodzi zmeczenie calego wyjazdu. Czekamy na rewizyte we Wroclawiu wowczas to nadrobimy 🙂 Brian przyjezdzaj, Wroclaw to miasto studentow … i studentek 🙂

ps. To juz pewnie ostatni wpis z naszego  wyjazdu bo w dniu wyjazdu najwazniejsze jest by zdazyc na samolot. Pewnie pojawi sie jeszcze jakas notatka z samego lotniska ale to nie jest pewne. Konczymy zatem z dużym niedosytem ze duzo jeszcze tutaj zostalo do zobaczenia. Mamy zatem kolejne miejsce na ziemi do ktorego powinnismy wrocic.

ps2. Przepraszam za literowki, bledy i niedokonczone zdania ( pisane po nocy, jednym palcem na telefonie  i z przerywajacym internetem :). Glownym celem tego bloga jest potwierdzenie ze zyjemy i mamy sie dobrze i mam nadzieje ze ten cel zostal spelniony (choc my do niego tez czasami  zagladamy po powrocie gdy wypadnie nam z glowy jakas nazwa miasta lub widzianej atrakcji). Tak wiec do zobaczenia po powrocie!

Sekwoja National Park presenting General Sherman

To juz nasz ostatni park narodowy w Stanach. Jakos przypadkowo nie załapał sie w pierwszym tygodniu naszego road trip po zachodnim wybrzezu choć był bardzo blisko Yosemite. Sekwoja Park to piekny las z sekwojami w roli głownej. To tutaj rosnie sobie najwieksze na swiecie drzewo w kategorii masy. Przedstawiam zatem Generała Shermana: srednica pnia to 11 metrów, w obwodzie mamy 31 metrow , waga to 1256 ton i w sumie daje nam to 1487 metrow szesciennych objetosci czystego drewna. Podobno jest to najwiekszy na swiecie zyjacy organizm.Jezeli chodzi o jego  wiek to jak na sekwoje jest on stosunkowo mlody bo tylko 2200 lat wiec podobno nadal rosnie ale tylko wszerz bo na gorze obumarl (nie napisali  dlaczego;( Czy ktos na zdjeciu powyzej zauwazyl Tomka ?;)

Czasami nie oplaca sie usuwac sekwoji gdy spadnie na droge. Szybciej i taniej jest wyciac w niej tunel 😉

Same sekwoje to naprawde bardzo ciekawe i piekne drzewa. Oprocz tego że sa najwyzsze i najwieksze na swiecie to w przeciwienstwie do innych drzew bardzo lubia pozary. W poczatkowych latach parku (a jest to drugi najstarszy park w Usa zaraz po Yellowstone) starano sie ochronic sekwoje przed pozarami …. i zaczely marniec. Jak sie okazalo te drzewa nie tylko sa bardzo odporne na pozary (jako mlode drzewka szybko rosna w gore i wypuszczaja galezie na wyzszym poziomie do ktorego ogien tak latwo nie dociera) ale wrecz potrzebuja pozaru do lepszego wzrostu. Przede wszystkim  ogien wypala nizsze warstwy lasu eliminujac im konkurencje w postaci innych drzew , odzywia tym samym glebe, dopuszcza wiecej slonca w nizsze partie lasu i jak sie okazalo otwiera szyszki by rozrzucic nasionka, ktorych nie obsluzyly wiewiórki.

Co zaskakujace ich czerwono- brazowa kora przypominajaca próchno jest bardzo odporna na temperature i obserwujac drzewa w parku prawie kazde z nich bylo bardziej badz mniej nadpalone u dolu , za to pieknie zielone na gorze. Bez dwoch zdan sekwoje sa naprawdę piękne i jest to jedyne miejsce na ziemi, gdzie rosna sobie w pierwotnym otoczeniu bez jakiejkowiek ludzkiej interwencji. Nie bylismy rowniez swiadomi ze w parku Sekwoji mozna spotkac niedzwiedzie czarne (baribal)  …. wiec moze nawet i byly ale mi ich nie zauwazylismy.

W parku mozna bylo wejsc rowniez na skalke o imieniu Moro. Myslelismy ze to mala skalka a tu sie okazalo ze jest calkiem spora 😉

Jak sie pozniej okazalo to nie byl nasz ostatni kontakt z sekwojami tego dnia. Wyruszylismy samochodem w trase powrotna w kierunku San Francisco (skad mamy lot do Nowego Yorku) ale ja osobiscie wpadłam na pomysl aby pojechac slynna droga Pacific Coast Highway nr 1 ktora wiedzie przy oceanie. Niestety najladniejszy odcinek tej drogi przy Big Sur byl zamkniety (!) wiec musielismy sie wracac ponad 100 km. Tym samym szukanie noclegu wypadlo juz nieco po zmroku …a kempingi byly tutaj przepelnione. W Stanach w przeciwienstwie do Polski gdy kamping jest pelen (czyli wszystkie ponumerowane miejsca sa zajete) to nie wpuszczaja juz kolejnych chetnych. Pelni watpliwosc wjechalismy do kolejnej po drodze miejscowosci i po krotkim odcinku specjalnym (czytaj : jazda pod gore z piecdziesiecioma zakretami i to w nocy) znalezlismy sie na kempingu Tan Oak niedaleko Watsonville. A tutaj same imprezy meksykanskie z ogniskami i spiewem. My bez wiary szukamy pustego miejsca na namiot …. i nagle jest! Pusciutkie….tylko ze przy slupku wisi rezerwacja na dzisiejsza noc 🙁 I tutaj sie przydala  pomocnosc Amerykanow. Chlopak z namiotu obok zapytal sie ktorego numerka szukamy i po wyjasnieniu ze szukamy jakiegokolwiek wolnego miejsca powiedzial ze caly kemping jest zajety…. ale miejsce przy ktorym stoimy jest wolne bo rodzina ktora oplacila to miejsce do jutra musiala awaryjnie wyjechac do domu dwie godziny temu. Ta historie potwierdzila spotkana w toalecie mloda kobieta (starajaca sie uspokoic awanturujace sie dziecko), ktora okazala sie rowniez sasiadka tego miejsca. Niestety nie wiedziala  gdzie moze byc ranger i poznajac nasza historie powiedziala zebysmy tu zanocowali bo ranger i tak nie kojarzy kto tam powinien nocowac a miejsce jest przeciez opłacone. Podziekowalam za rade a w miedzyczasie dziecko sie uspokoilo sluchajac naszej rozmowy. 🙂 Wszyscy byli wiec zadowoleni z obrotu spraw.  Tak tez zrobilismy jak pani doradzila. Bylo juz ciemno, rangera ni widu nic slychu, szybko rozbilismy namiocik i w kimono. Jeszcze tylko przed snem zauwazylam ze spimy sobie pod sekwojami…. 🙂 Tomek nie uwierzyl ale rano musial przyznac mi racje. Ten obszar gdzie nocowalismy jest niedaleko Redwood, drugiego miejsca w Stanach gdzie rosna sekwoje (w Redwood tym razem rosna najwyzsze na swiecie). Amerykanie to maja  duże parcie na roznego rodzaju “naj” wiec wszedzie gdzie bylismy bylo cos”naj” (chociaz niektorzy twierdza ze ja też na to choruje 😉

Kemping w Three Rivers

Na pozegnanie z narodowymi parkami pozostal nam jeszcze tylko Sekwoja park. Niestety jak do niego dojechalismy to kampingi w parku byly przepelnione i wyladowalismy w miescinie Three Rivers. I okazal sie to jeden z fajniejszych kampingow w ktorych nocowalismy. Z cieniem, eleganckim prysznicem i prywatnym zalewem, ktory zostal utworzony dzieki kilku glazom tumujacym przeplywajaca rzeke. Glebokosc wody do pasa ale woda super przezroczysta i ciepla. Temperatura powietrza tutaj znowu osculuje wokol 40 stopni wiec takie schlodzenie ciala jest wiecej niz przyjemne. I nawet nie ma tutaj komarow! Po upalnym dniu spedzonym w samochodzie poczulismy sie w końcu jak na wakacjach…

Po drodze nic specjalnego sie nie dzialo a ze musimy teraz  zaczac szybko sie przemieszczac samochodem w kierunku San Francisco to jedziemy glownie autostradami. Najpierw wiec byly korki, pozniej poszukiwanie stacji benzynowej gdzie nie beda z nas zdzierac dolara wiecej za galon benzyny. Pod tym wzgledem stan California jest najgorszy. Drozej jest jedynie w samych parkach narodowych lub przed nimi. W dodatku nie chca obslugiwac moich polskich kart platniczych. Dziwne to…. We wszystkich stanach karty dzialaja tylko nie w Kalifornii na stacjach benzynowych. W supermarketach jakoś nie maja tego problemu.

No i tak dzisiaj na jednej ze stacji bylismy swiadkiem interwencji strazakow, ktorzy przybyli do lezacego mezczyzny. Na oko wygladalo jakby pan cos przedawkowal alkohol albo narkotyki. Weszla wiec gromada kilku mezczyzn w uniformach. Nie mieli na glowie helmow wiec myslalam ze to policja  a nie strazacy. Po kilku minutach pozniej przybyl kolejny samochod strazacki ale juz wygladajacy jak rasowy ambulans.

I na koniec dla milosnikow przyrody napotkana jaszczurka.

Ps. Przepraszam za opóźnienie wpisów ale w drodze nie było dostepnej amerykanskiej sieci w ktorej mamy wykupiony internet. W najblizszych dniach bedziemy juz stopniowo przemieszczac sie na wschod do domu (czyli do Wroclawia) wiec nieregularnosc wpisow moze sie niestety powtorzyc.

Ps2 . Ceny za internet w roamingu w stanach sa horendalnie wysokie wiec ich nie uzywamy. Za kilka minut internetu z polska karta sim  gdy chcialam sprawdzic adres hotelu w bookingu sciagnieto mi 130 zlotych i orange sam go zablokował. Wiec internet w moim telefonie jest wylaczony na amen. Korzystamy tylko z wifi jak jest dostepne lub z siec verizon ktora wykupilismy ale tez nie zawsze jest.

ps3. Na kazdym wyjezdzie staramy sie kupic lokalny produkt, ktory trzeba sprobowac. W Nowej Zelandii byl to Vegemite ktory przylecial z namki az do Polski … i tam wyladowal w smietniku. Nie dalo sie tego jesc. W USA kupilismy do sprobowania suszona wolowine …. i powolutku ja konsumujemy. Jest calkiem dobra ale nie da sie jej za duzo zjesc . Smakuje troche jak przesolony kabanos 😉