Dzisiejszym naszym celem był punkt widokowy Glacier Point (2199m), z ktorego roztacza sie najładniejsza panorama na dolinę Yosemite. Prowadzi do niej szlak nazwany „4 mile” bo dokladnie tyle wynosi trasa z doliny na Glacier Point.
Ogromną zaletą tej trasy okazało sie jej zacienie, gdyz prowadzila polnocnym zboczem i byla w duzej mierze zalesiona. Dzisiaj w cieniu bylo 37 stopni i gorskie trekkingi w takiej temperaturze nie naleza do najlatwiejszych. Sama trasa okazała sie mało wymagajaca. W dodatku byl na niej wylany asfalt, ktory wcale nie pomagal a wrecz powodował slizganie sie butow. Za to widoki z trasy byly super!
Tym samym konczymy wizyte w Yosemite bo zrealizowalismy plan minimum (czytaj: zdjecia kapitana i bochenka). Nie spotkalismy ani niedzwiedza czarnego, ani pumy. Dzisiaj nam tylko koyot przebiegl droge ale byl za szybki by mu zrobic zdjecie. Przejezdzajac caly park samochodem mozna zaobserwować jak zmienia sie jego krajobraz. Pojawiają sie łąki, jeziora i gory w tym samym kolorze, wszystkie bardzo obłe i jakies takie wyslizgane;)
A my jedziemy dalej w kierunku doliny śmierci no i nareszcie mamy to czego oczekiwalismy. Wielkie przestrzenie, gory na horyzoncie i niekonczace sie puste drogi samochodowe.
Ps. Dzisiaj nocujemy na kempingu przy jeziorze (jezioro tak samo brudne jak te na dolnym slasku 😉 i zauwazylismy nowe udogodnienie – amerykanie woza sobie dedykowany namiocik na wlasny prysznic na kempingu 😉