I na koniec mój ulubiony watek czyli jak sie tutaj podrózuje samochodem.
Zaczęło sie dosyć standardowo czyli zamiast zamowionego malutkiego, sprawnego Fiata 500 dostalismy …. no co moglismy dostac … oczywiscie Mercedesa. Nowy, roczny, klasa C. Plusem bylo to ze juz wiedzialam jak nim ruszyc. Minusem to ze na wloskie ulice lepszy jest taki poobijany bo nawet jak czlowiek bardzo uwaza to inny wloski kierowca i tak ma to …w powazaniu bo jego samochod juz i tak jest poobijany. Bylismy swiadkami jak pani majac dwa wolne miejsca parkingowe i tak sie nie zmiesila i z dość duzym impetem wjechala w samochod obok. No i co zrobila ? Obeszla swój samochod sprawdzajac czy nic istotnego nie odpadlo i poszła dalej.
A teraz do rzeczy. Palermo. Jazda po tym miescie to jest wyzwanie z kilku powodów. Po pierwsze malo kto tu przestrzega przepisow drogowych typu droga podporzadkowana, ilosc pasow na jezdni, stawanie na srodku drogi – ale to jest powszechne na całej Sycyli. Po drugie waskie ulice (naprawde ciasne bo na jezdni 2- pasmowej staja obok siebie czasami 3 samochody) i ogromne korki co powoduje ze z kazdej strony ktos chce sie wcisnac, skutery za wszelka cene chca Cię wyprzedzic i z nienacka jeszcze jakis pieszy probuje tedy przejsc. Po trzecie oznakowanie drog. Srodkiem Palermo idzie autostrada z ktorej trzeba w odpowiednim miejscu zjechac a oznakowanie zjazdu moze zaskoczyc za pierwszym razem. Ale to tylko Palermo – pozniej juz jest tylko lepiej.
Generalnie wszystkie obszary Sycylii sa polaczone siecia autostrad. Za wyjatkiem kilku krotkich odcinkow (w okolicach Cefalu i Syrakuz) autostrada jest bezplatna. W czescii polnocnej jest zdecydowanie wiekszy ruch, gorsza nawierzchnia i duzo remontow. Po stronie poludniowej jedzie sie juz naprawde przyjemnie. Jest tylko jeden feler – na wszystkich autostradach maja ograniczenie do 80km, czasami zdarzaja sie odcinki do 100 km. O ile jest to zrozumiale w przypadku remontowanych odcinkow, zwezen do jednego pasa, tuneli o tyle dla pozostalych odcinkow jest to zupelnie nie wytlumaczalne. Efekt tego jest taki ze nikt tego ograniczenia nie przestrzega. Sa znaki mowiace o automatycznej kontroli predkosci ale nie chce mi sie wierzyc ze to działa bo wszyscy musieliby placic mandaty.
Nasz pobyt dobiegl konca. Warto tu bylo wrocic. Sycylia bedzie nam sie kojarzyla z pieknymi kosciolami, ktorych fasady jak i bogaty wystroj wewnatrz mogą spokojnie konkurowac z Florencją, Wenecją czy Rzymem (numerem 1 jest dla nas katedra w Syrakuzach). Kto by sie spodziewał ze zachowalo się tutaj tyle budowli z czasów panowania Greków – no moze jedynie Grecja moze z Sycylia konkurować w tym wzgledzie. Mamy tutaj starozytnosc, sredniowiecze, barok… i chyba najtrudniej odnaleźć XXI wiek bo nie znalezlismy ani jednego nowoczesnego budynku, dosłownie zadnego. Wiec może na tym polega urok Sycylii ze czas sie tu jednak zatrzymał ? Aby zwiedzic Sycylie potrzeba minimum 2 tygodni a i tak sie wszystkiego nie zobaczy. Troche żal ze to była juz jesien i nie skorzystaliśmy z pięknego wybrzeza jak należy. Wlosi sa bardzo goscinni (szczegolnie Ci zyjacy z turystyki) a wszechobecne wspomnienie Jana Pawła II, ktore jest tu wciaz zywe, pozwala sie tutaj czuc jak w domu. I na koniec nasze okrycia kulinarne:
1. Gruszki wygladajace jak jablka ale za to bardzo dojrzale, soczyste i o dziwo twarde (mozna je nosic ze soba w placaku)
2. Kaki. Jedzac je w Polsce pamietalam ze maja taki nijaki smak. Tutaj jest wlasnie sezon na kaki i na kazdym straganie mozna je kupic w roznych gatunkach (mniejsze, wieksze, czerwne,pomaranczowe) czesto pakowane w plastikowe pudelka tak jak u nas kiwi. Kluczem jest to ze musza byc dojrzale i wowczas sa bardzo slodkie (czyli ta sama sytuacja co z avocado, mango, etc… jak nie sa dojrzale to nie sa smaczne )
A tak wygladaja owoce zrobione z marcepanu…czyli Frutti di Mortorana. Jest to lokalny przysmak wyrabiany z maki migdalowej poczatkowo przez zakonnice z Palermo a dzisiaj praktycznie wszedzie na Sycyli.