Bye, bye Australia!

To juz nasze ostatnie chwile na australijskim kontynencie. Po przejechaniu kilku najbliższych parków krajobrazowych (Marton, Jerrawangala, Merro), dolinek i zatoczek wybrzeża południowej Nowej Walii jestesmy juz Wollongong, gdzie odpoczywamy w luksusowych warunkach przed podroza powrotna.

Zajrzeliśmy jeszcze po drodze do miasteczka Berry bo polecił nam je tutejszy ranger. Dobrze ze jechaliśmy z południa bo byśmy utkwili w 10km-owym korku. Miasteczko owszem, ładne. Klimat dzikiego zachodu bo czesc kamieniczek pochodzi z końcówki XIX wieku. Ale my i tak zapamiętamy go jako miejsce gdzie jedliśmy najlepsze pancake’i w Australii.

I tak kończą sie nasze wakacje. Jeszcze tylko hop przez ocean indyjski i w piątek wieczorem będziemy juz w domu!  Aby poznac wlasciwą Australie trzeba by przyjechac tutaj zdecydowania na dluzej i pojechac na polnoc  lub w głąb lądu na tzw. outback. W kilka dni mozna sie pokrecic jedynie po wybrzezu ale to wschodnie jest bardzo cywilizowane i przypomina południową Europę.

Ps. Czy osoba bojaca sie pajakow moze spokojnie jechac do Australii? Na wschodnie wybrzeze zdecydowanie tak. W dodatku jezeli ma się wade -1.0 i nie nosi okularow to mozna przejsc obok i  nie zauwazyc duzej jaszczurki stojacej metr obok a co dopiero pająka. Raz tylko jeden pajak zadomowił sie w bocznych drzwiach naszego samochodu ale wygladal dosyc swojsko, jak takie co widuje na tarasie we Wroclawiu;)

ps. Teraz juz naprawde skończyło sie miejsce na serwerze gdzie mamy bloga wiec jakies pare zdjec dogramy juz z domu 😉

DO ZOBACZENIA WE WROCŁAWIU!