I tak z planowanego 3 dniowego alpejskiego szlaku Routerburn powrócilismy po 1,5 dniu pokonani przez powracaja zime… na poczatku nowozelandzkiego lata. Niestety natrafilismy na nietypowo chlodny grudzien … i nagłe ochłodzenie pogody z opadami śniegu. Ale od poczatku …
Pierwszy dzień na szlaku … pada. Wokół wodospady, mostki, głazy ale ponieważ woda leje się strumieniami również z góry my przemy prosto do pierwszego campingu. Przemoczeni zatrzymujemy sie nielegalnie w chatce Reuternburn Flat (tylko Ci z wykupionymi noclegami moga z nich korzystac ale co tam… powietrze zamarzało wiec kto by sie martwił o konwenanse).Tym razem mamy bardziej międzynarodowe towarzystwo: Kanadyjczyk, 2 Australijczyków, 2 Amerykanki, 2 Greków …i 2 Niemki. Bardzo dużo kobiet podróżuje tutaj samotnie. Zawsze mi się wydawało że to raczej mężczyźni podróżują sami ale jak dotąd spotkaliśmy same panie.
I kącik modowy. Dobra wiadomosc: Leginsy w górach są nadal modne (mam!) zarówno u pań, jak i panów. Natomiast tutaj noszone są pod spodenki. Właściwie to spodenki są obowiązkowe niezależnie od temperatury na zewnątrz a czasami są wspomagane leginsami. I oto komentarz Australijczyka do drugiego Australijczyka na dzisiejsza pogode „Nie pamietam takiej zimy w Australii!” (a przypomnę ze mamy tutaj lato … i coś koło kilku stopni na plusie 😉
Chatkę trzeba było w końcu opuścic i ruszyliśmy na pole namiotowe. Czekali juz tam w schronie kuchennym „susząc” wszystkie rzeczy: para Belgów, Niemka (ale mieszkająca w Sydney, podrozujaca samotnie) i chłopak o niezidentyfikowanej narodowosci ale dzwigajacy ze soba 50kg-owy plecak (tak na oko) i pół domu ze sobą. Miał ze soba np. zaparzacz do kawy, otwieracz do puszek wielkosci duzego noża, kilkanascie puszek jedzenia z tunczykiem włącznie , jajka (myslelismy ze tylko my na to wpadlismy by zjesc na sniadanie jajecznice), spiwor grubosci naszych dwoch i cala zastawe do gotowania. Nawet wędkę miał ze sobą na wszelki wypadek! Ponadto mial wszystkie survivalowe gadzety typu filr ultrafioletowy do wody, pastylki izotoniczne etc… Po wymianie uwag na temat pogody, wypiciu goracej herbaty wszyscy zapakowalismy sie jak jeden mąż do namiotów bo padajacy deszcz… zaczął zamarzać.
Noc nie zapowiadała się różowo bo otaczajaca temperatura była niższa niz ta, którą rekomendowały nasze śpiwory czyli poniżej zera.Choinka, zimno… Byle do rana …
Poranek.Pierwsze wrażenie … hura, nie pada. Drugie (bardziej przytomne po zlustrowaniu okolicy) …. o kurcze, śnieg na wysokości, której go nie powinno byc. Spodziewalismy sie sniegu dopiero 200 metrow wyzej ale nie z nowych opadów . No i ta temperatura ponizej 0 stopni i przeszywajaca wilgotnosc ;(pewnie z powodu naszych mokrych ubrań;) Nawet jezeli uda nam sie przejsc najtrudniejszy eksponowany odcinek szlaku w śniegu to po 7 godzinach marszu bedziemy mokrzy i zmeczeni… a biwak byłby znowu pod gołym niebem i tym razem na sniegu. Teraz rozumiem dlaczego rezerwacje chat znikajana tym szlaku kilka dni po uruchomieniu rezerwacji na dany sezon. Na takie zimowe warunki sie nie umawialismy!( i nie przygotowywalismy do nich odpowiednio). Wracamy …
Złapaliśmy podwozke do Queenstown u rodowitej Nowozelandki. Faktycznie sa bardzo dumni ze swojego kraju co sie bardzo chwali choc obydwoje jej dzieci wyemigrowało i pracuja teraz w Londynie. Tym sposobem dowiedzielismy sie m.in. ze:
– to nietypowo chlodny grudzien a takie załamanie pogody nie zdarza sie czesto (czyli lubia nas anomalie pogodowe)
– sezon urlopowy w NZ zaczyna sie wlasnie w tym tygodniu (bo konczy sie szkoła)
– owoce i warzywa daja plony dwa razy w roku. Sa bardzo drogie bo w wiekszosci ida na eksport … a za to co zostaje w kraju rolnicy żądają cen jak za eksportowane 😉
– poza duzymi miasta w szkolach jest zazwyczaj okolo 12-20 dzieci i to pozbieranych z farm z całej okolicy
– wiekszosc Kiwi czyli Nieozelandczyków dużo podróżuje przez całe życie. Ta pani to juz kolejna osoba ktora byla lub planuje odwiedzic Polske (pani byla w Warszawie, Krakowie, Gdansku i gdzies na wschodzie, we Wroclawiu nie była ale o nim słyszała)
– Najgorszym typem turystów w NZ to azjaci (zgadzamy sie z tym w pełni… choc wahamy sie jeszcze co do jednej nacji 😉 Podobno wiekszosc z nich ma problem z prowadzeniem samochodu bo nie ma doswiadczenia w prowadzeniu samochodu poza miastem i maja problem z interpretacja przepisow drogowych np. zatrzymuja sie na pasach do wyprzedzania….Moze mysla ze to takie miejsca parkingowe poza miastem? W sumie też maja białe linie wiec jakaś logika może w tym byc 😉
Ps. To byl w koncu jakis relaksacyjny dzien. Generalnie spieszymy sie od punktu do punktu i taki jeden (nieplanowany) dzien odpoczynku dobrze nam zrobil 😉 Ale na Routerburn Track trzeba bedzie kiedys wrócic 😉 Zobaczymy kto wówczas będzie górą!