Czyli o tym to jak sie jezdzi samochodem po Nowej Zelandii. Przejechaliśmy juz ponad 1,5 tys. km wiec mozemy sie podzielic pierwszymi wrazeniami.
Pierwsze kroki.
Całkiem spoko. Może dlatego że obok siedzi instruktor i pilot w jednym czyli Tomek i jak mantra powtarza „jedz po lewej stronie!”. Jak dotąd tylko raz stanęłam nie na tym pasie co trzeba (było to zaraz po skomplikowanym manewrze zawracania, który również wykonuje się na odwrót). Poza tym cool. Do opanowania pozostało włączanie kierunkowskazów zamiast wycieraczek. No ale cóż… nikt nie jest idealny.
Kolejne dwa dni.
Nadal nie udaje mi sie wlaczyc kierunkowskazow bez mizniecia wycieraczek ale poniewaz wyjechalismy juz poza miasto ten element juz nie jest taki wazny;) Na drogach co jakis czas sa tzw passing line czyli drugi pas do wyprzedzania (u nas tez spotykane ale nie na taka skale) oraz specjalne zatoczki by wolniejszy pojazd przepuscil szybsze samochody. Tutaj wlasciwie nie ma prostych odcinkow wiec te elementy sa stalym elementem na drodze. Do ruchu lewostronnego mozna sie przyzwyczaic i przestaje on przeszkadzac. Jedynie trzeba uwazac na porannki bo w pierwszym odruchu czlowiek znowu chce jechac po prawej stronie 😉
No i nastał dzien czwarty ….
Jazda w Nowej Zelandi jest duzo przyjemniejsza i mniej stresujaca niz w Polsce. Ruch na drogach jest niewielki a ze stan dróg jest bardzo dobry to też noga sama cisnie sie na gaz. I w ten oto sposób dochodzi do spotkania z radiowozem policyjnym …
Scigajacy nas radiowoz mozna zauwazyc po wlaczonym kogucie. Lepiej jest wowczas samemu sie zatrzymac i poczekac na nich
– Dzien dobry. Czy wie Pani z jakas predkoscia Pani jechala ?
– 120 km ?
– Tak. Zgadza sie. Czy moze Pani zamknac drzwi i otworzyc okno?
– Tak (zapomnialam ze tak powinnam byla zrobic od poczatku ale policja w obcym kraju to zawsze stres)
Rozejrzal sie po samochodzi i widzac sterte bagazy pyta skad jestesmy i na jak dlugo przyjechalismy. A potem:
– Ktory dzien sa juz Panstwo w Nowej Zelandii ?
– Trzeci
– Tutaj na drogach krajowych mozna jechac maksymalnie z predkoscia do 100 km. Czy w Polsce liczy sie predkosc w kilometrach czy milach? (chyba szukał jakiegos usprawiedliwienia dla mnie za złamanie przepisów)
– W kilometrach
– A jaka jest dozwolna predkosc na drogach poza miastem ?
– (cisza) ekhm….. tez do 100 km …..( i spuszczony pokornie wzrok)
– Poprosze o prawo o jazdy.
Dałam miedzynarodowe prawo jazdy z czego sie bardzo ucieszyl. Postudiowal kilka minut zanim oddal.
– Prosze zatem ograniczyc predkosc na drodze do dozwolonej predkosci.
– Ok (ufff..)
Na szczęście skończyło sie tylko na pouczeniu.Od tej pory jezdze okolo 90 km na godzine i nie dziwie sie juz wiecej ze mało kto jezdzi szybciej niz 100km pomimo ze warunki drogowe na to pozwalaja 😉