No to jesteśmy gotowi aby ruszyć w dalszą drogę. Uzupełniliśmy ekwipunek campingowy (karimaty, butle gazowe, liofilizaty) oraz zapas jedzenia na najbliższy tydzień. W sumie dobrze ze w większość ekwipunku zaopatrzyliśmy sie w Polsce bo ceny tutaj czasami przyprawiają o zawrót głowy.
O tym niemiłym zaskoczeniu wysokimi cenami żaliła sie nam nasza rodaczka z Opola, która o dziwo mieszkała z mężem(Niemcem) w pokoju obok. Do bliższego zapoznania niestety nie doszło bo w ten wieczór kiedy byliśmy wspólnie w domu to my odsypialiśmy podróż. Dnia nastepnego oni wracali do domu po 3 tygodniowych wakacjach wiec w 15 minutowym skrócie opowiedziała nam całe ich wakacje. W dużej części pokrywały się z naszymi zaplanowanymi trasami 😉
I jedna rzecz którą muszę się pochwalić. Udało mi się spakować na wyjazd sie do 38 litrowego plecaka! Waga sumaryczna: 9,3 kg! wysokość: siega mi powyzej kolan, komfort noszenia: wysoki! I kto by uwierzył że dam radę ?
Uczciwość reporterska nie pozwala mi nie wspomnieć o tym, że cały ekwipunek tej wyprawy będzie niósł Tomek czyli : namiot, moje kijki trekkingowe, palnik, garnki, apteczka, elektronika, aparat, jedzenie. Czyli wychodzi na to że całość wspólnego wyposażenia, ale i tak jestem dumna że udało mi sie ograniczyc ciuchy, buty i kosmetyki do takiej pojemnosci.
Ps. Tomek poradził mi abym wstrzymała się z tym samozachwytem do momentu gdy rozpoczniemy właściwą wyprawę i nie bede narzekac ze czegoś istotnego nie zabrałam. Ale co mi tam! I tak jestem dumna z siebie… przynajmniej na ten moment:)